A wczoraj Kaczyński tłumaczył się, że niepotrzebnie mówił o "Biedronce", bo pomylił ją z osiedlowym sklepikiem. A przy okazji zrobił portugalskiej sieci kapitalną reklamę wartą miliony. Wczoraj też wybuchła kolejna "afera" (bez sensu podkręcona - jak zwykle - przez dziennikarzy) Małysza. Otóż nasz fantastyczny sportowiec śmiał powiedzieć dla "Przeglądu Sportowego", że śmieszą go propagandowe marsze smoleńskie, krzyże i hołdy przed Pałacem Prezydenckim. No i zaczęło się...
Głos zabrała zastępczyni prezesa - Beata Szydło. Cierpliwie tłumaczyła, że pan Adam nie ma pojęcia o zawiłościach polityki, a tak w ogóle to powinien przed tą wypowiedzią porozmawiać z Kaczyńskim.
Zadyszani dziennikarze spekulują, jak skomentuje to sam prezes? Co powie jego bratanica Marta? Czy głos zabierze skompromitowany niedoszły polityk, zięć nieżyjącego prezydenta? Czekać teraz tylko ostrego oświadczenia PiS w tej sprawie, które Fotyga przekaże Białemu Domowi. Sprawą powinno zająć się szybko Biuro Bezpieczeństwa Narodowego, polski parlament i Rodziny Katyń 2010.
"O kurczę, ładna burza się wywołała!" - dziwił się w TVN24 pan Adam. Bo do tej pory zajmował się tym, co potrafi najlepiej. W przeciwieństwie do polityków.
Czytaj e-wydanie »