To już kolejna wycinka w parku. Pierwsza także wzbudziła spore zamieszanie, bo ekolodzy są zdania, że ciąć i owszem można, ale z głową, by nie naruszyć stanu równowagi w przyrodzie.
- Złożyliśmy wniosek do starostwa - informuje Waldemar Spichalski, ogrodnik miejski. - Czekamy na decyzję. Część drzewostanu koliduje z planami zagospodarowania parku, ale planujmy nasadzenia 200 drzew. Zakładamy stopniowe eliminowanie wierzb i topól i to nie jest nic nowego. Był zresztą wniosek mieszkańców w tej sprawie.
Miasto powiadomiło LOP, ale w ratuszu nie ma jeszcze opinii tej organizacji. Zapytaliśmy prezesa Marka Pałaszyńskiego, co sądzi o wycince.
- Nasze zdanie jest znane od dawna - twierdzi Pałaszyński. - Byłem na wizji lokalnej i też wyraziłem swoją opinię. Tu zresztą okazało się, że drzewa wcale nie są jeszcze oznakowane do wycinki, co mnie wkurzyło, bo numery robiono w trakcie wizji.
Pałaszyński podkreśla, że LOP nie jest stroną i to nie on decyduje, czy należy wycinać, czy nie. Od tego są eksperci, którzy wcześniej powinni się wypowiedzieć. I nie może być tak, że co chwilę pojawiają się jakieś nowe plany.
- I żeby było jasne, nie jesteśmy wrogami wycinki - podkreśla prezes LOP. - Ale trzeba zadbać o to, żeby nie zachwiać równowagi w przyrodzie, Nie można wycinać całej alei za jednym zamachem, ale np. powoli usuwać uciążliwe topole.
I dodaje, że przecież nie chodzi o to, żeby w parku było tylko ładnie, ale żeby był on pielęgnowany zgodnie z zasadami obowiązującymi w przyrodzie.
Czytaj e-wydanie »