Kierowcy z Grudziądza i przyjezdni nagminnie zastawiają tory tramwajowe w centrum miasta. Do takiej sytuacji doszło na przykład w środę, gdy ruch "szynowców" został całkowicie wstrzymany na 45 minut.
Młody mężczyzna zostawił auto, które zderzakiem wystawało na torowisko i okalający je pas ruchu dla tramwajów. Wystarczyło, aby pojazd szynowy nie mógł przejechać. I nie pomogło dzwonienie motorniczego, syreny auta strażników miejskich i wzywanie kierowcy przez megafon. Mężczyzna w końcu wrócił do auta. Od razu został poproszony przez przybyłych na miejsce policjantów o dokumenty.
- Z takimi przypadkami stykamy się średnio trzy, cztery razy na dobę - mówi Andrzej Domachowski, motorniczy grudziądzkich tramwajów. - Ktoś wybiega tylko do sklepu, załatwia jakieś sprawy, a tramwaj stoi 10, 15 minut. Kierowcy w ogóle nie myślą.
Służby miejskie w takich przypadkach mają związane ręce.
- Nie możemy odholować samochodu - mówi Jan Przeczewski, szef grudziądzkich strażników. - Jeśli kierowca nie wróci szybko, wzywamy policjantów. Ci mogą dopiero wezwać holownik.
Ale to wszystko trwa zbyt długo. Co grozi kierowcy za zastawienie torowiska? - Mandat do 500 zł - mówi Jan Przeczewski. - Dodatkowo za każde 10 minut opóźnienia Urząd Miejski może wystawić rachunek w wysokości 260 zł.
Czytaj e-wydanie »Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje