Pierwszego kwietnia oświetlenie w naszym mieście ma być kolejno wyłączane. Taką informację, wraz z dokładnym harmonogramem ulic, które jedna po drugiej mają zatopić się w ciemnościach, otrzymał wczoraj bydgoski ratusz od spółki Enea, odpowiadającej za dostawy i dystrybucję energii w naszym mieście. Do niej należy aż 18 tysięcy punktów oświetleniowych w Bydgoszczy. Pozostałe są własnością miasta.
Swoją decyzję Enea argumentuje brakiem umowy z zarządem dróg na konserwację oświetlenia. Ratusz tłumaczy, że winna temu jest kosmiczna cena, jaką mu zaproponowano. - Wybraliśmy Eneę na dostawcę energii i jej dystrybucję. Brakuje nam tylko umowy z nią na konserwację punktów oświetleniowych - potwierdza Stefan Markowski, zastępca prezydenta. - Jest tak, ponieważ Enea wyznaczyła sobie taką cenę za jeden punkt, że aż nas ona poraziła - tłumaczy. Jak zapewnia, miasto zrobiło przetarg na własne oświetlenie. Firma, która go wygrała, bierze za jeden punkt 13 zł, a Enea chce dostawać około dwóch razy tyle.
Lech Drzewiecki, rzecznik Enei zaprzecza, aby prowadzone były jakiekolwiek ustalenia cenowe. - Prosiliśmy prezydenta o spotkanie. Nie było jednak odpowiedzi. Prowadziliśmy więc konserwację bez umowy, naszym kosztem - wyjaśnia. Jak zapewnia, Enea chce w ten sposób nakłonić prezydenta do spotkania. Markowski zapowiada, że ratusz chce rozmowy, ale jeśli ona nie pomoże, zwróci się ze sprawą do Urzędu Ochrony Konsumentów.
Bydgoszcz. Enea chce nam zgasić światło!
(DJ)

Bydgoszcz. Enea chce nam zgasić światło
Już w piątek ulice naszego miasta mają zatonąć w ciemnościach. Enea swoją decyzję tłumaczy brakiem umowy na konserwację oświetlenia. Miasto uważa jednak, że to nic innego, jak zwykły szantaż.
Podaj powód zgłoszenia
c
To może zmienić dostawcę
R
Enea przegrywa sprawy w sądach z mieszkańcami za niby kradzież prądu to teraz chcą od miasta kasę wyciągnąć hahaha śmieszni są