Podczas sesji w Barcinie dyskutowano o bezpieczeństwie w gminie. W pewnej chwili Henryk Popławski, znany w środowisku z ciętego języka, choć do tej pory nie z niekonwencjonalnych rozwiązań, wyjął kopertę i - wręczając ją szefowi policji - powiedział: oto dowód, jak łatwy jest u nas dostęp do narkotyków. Powiedział też, że woreczek przekazały mu sprzątaczki, a ten znalazły na klatce schodowej w jednym z barcińskich bloków.
Żniński komendant i szef miejscowego posterunku zareagowali błyskawicznie: wyprowadzili radnego z sesji, doprowadzając następnie na policję. Argumentowali, że radny - jak każdy obywatel - winien być ukarany za posiadanie narkotyków.
Najpierw należało jednak sprawdzić, czy używka, która znajdowała się w przekazanej kopercie, to faktycznie marihuana. Badania zlecono specjalistom z Bydgoszczy.
Barcin. Radny wręczył policjantom marihuanę. Policja wyprowadziła go z sesji
Wyniki pokazały, że - jak to ujął radny - była to "maryśka".
Prokuratura w Szubinie, jak poinformował jej szef Dariusz Mańkowski, umorzyła jednak śledztwo argumentując: - Działanie radnego to znikoma społeczna szkodliwość czynu. Henryk Popławski nie odpowie więc za posiadanie narkotyków.
Jak się podkreśla, Popławski chciał jedynie zwrócić uwagę na problem i wykorzystał fakt, że podczas sesji podjęto temat bezpieczeństwa.
Bohater incydentu komentuje z kolei, że prokuratura, w swoim działaniu, podeszła do tematu z większym rozsądkiem i bardziej życiowo niż komendant ze Żnina.
Czytaj e-wydanie »