Hanna Rucińska, sędzia prowadząca sprawę z powództwa byłego prezydenta przeciw bydgoskiemu bloggerowi, ma twardy orzech do zgryzienia. Zamiast rozstrzygnąć, czy doszło do znieważenia prezydenta złośliwymi wpisami w internecie, musi wyjaśnić kulisy obsadzenia stanowiska w Ratuszu.
Poszło o jeden z wpisów na blogu stopdombrowiczowi.pl, którego autorem jest bydgoszczanin Tomasz Mazur.
Mężczyzna opisuje na stronie internetowej perypetie zatrudnienia przez prezydenta Janiny Kondrusiewicz. Na blogu czytamy - "Śmiem twierdzić, że nowy etat nie jest dziełem przypadku, a cała sprawa ma podwójne dno. Nie bez znaczenia jest fakt, iż Tadeusz Kondrusiewicz oprócz dyrektorowania w WORD, jest również radnym zrzeszonym w Klubie Radnych Konstantego Dombrowicza. Tylko głupiec nie zauważyłby zbieżności."
- Pracuję w Ratuszu od października ubiegłego roku - wyjaśnia Janina Kondrusiewicz. - O możliwości zatrudnienia w Ratuszu dowiedziałam się od znajomych. Poszłam na rozmowę z sekretarzem miasta. Po dwóch tygodniach dowiedziałam się, że mogę zostać zatrudniona.
Paulina Wenderlich, pełnomocnik Mazura pytała, czy Tadeusz Kondrusiewicz zna dobrze byłego prezydenta Dombrowicza. - Mój mąż był i jest radnym miasta - odpowiada świadek. - Pewnie zna Konstantego Dombrowicza. Prawdopodobnie zna również Rafała Bruskiego - ucina Kondrusiewicz.
Obraził się za "chłopa z Ludowic"
- Nie rozumiem, na jakiej podstawie w procesie pada moje nazwisko - komentuje sprawę Tadeusz Kondrusiewicz. - Nie mam nic wspólnego z rewelacjami, jakie przedstawia pan Mazur. Skoro mówi się o mnie w ten sposób, to dlaczego nie zostałem sam wezwany, by zeznawać jako świadek? - pyta dyrektor Wojewódzkiego Ośrodka Ruchu Drogowego.
Przypomnijmy, że sprawa trafiła na wokandę po tym, gdy we wrześniu ubiegłego roku - wtedy jeszcze urzędujący - prezydent skierował do prokuratury wniosek przeciw Tomaszowi Mazurowi. Poszło o wpisy na blogu stopdombrowiczowi.pl, które brzmiały: "chłop z Ludowic", "buraczane oblicze" oraz "dziedzic z Ludowic".
- Te sformułowania nie były obraźliwe - mówi Tomasz Mazur, autor bloga. - Przecież przysługuje mi elementarne prawo do krytyki i swobody wypowiedzi - zaznacza.
Do sądu mają dotrzeć dokumenty z Urzędu Stanu Cywilnego w Wąbrzeźnie, poświadczające datę i miejsce urodzenia Konstantego Dombrowicza. Zaświadczenie ma posłużyć właśnie jako dowód w odniesieniu do określenia prezydenta mianem "chłop z Ludowic".
Wczoraj na sali sądowej zabrakło najbardziej zainteresowanego sprawą. W zamian za to wyjaśnienia składał urzędujący prezydent. Rafał Bruski jako świadek miał odnieść się do zarzutu Mazura, który w swoim blogu pisał o dramatycznej sytuacji finansowej miasta.
- Budżet Bydgoszczy był napięty, gdy obejmowałem urząd prezydenta napięty - przyznaje Bruski. - Zadłużenie miasta i spółek komunalnych zbliża się do granicy 60 procent. A jest to maksymalny poziom, określony w ustawie o finansach publicznych.
Sprawa została odroczona do 16 maja.
Czytaj e-wydanie »