Remontując garaż, mieszkanie, albo wykonując zlecenie "na czarno" - bywa, że tak właśnie wykorzystują zwolnienia lekarskie pracownicy bydgoskich firm. To jeszcze nie plaga, ale dane z ZUS-u dają do myślenia inspektorom ubezpieczeniowym.
- W ubiegłym roku 837 razy kontrolowaliśmy osoby przebywające na zwolnieniu lekarskim - mówi Alina Szałkowska, rzecznik prasowy bydgoskiego ZUS-u. - Spośród nich trzydzieści osób zostało pozbawionych zasiłku zdrowotnego. Ci pracownicy wykorzystywali zwolnienie w sposób niezgodny z jego przeznaczeniem. Bywało, na przykład, że kontrolowana osoba, zamiast przebywać w domu pracowała w sklepie - wyjaśnia Szałkowska.
Rzecznik ZUS-u dodaje, że inspektorzy mogą przeprowadzić kontrolę na zlecenie pracodawcy. Pod warunkiem jednak, że przedsiębiorstwo zatrudnia więcej niż 20 ubezpieczonych.
Niewłaściwe wykorzystywanie zwolnienia to jednak tylko część większego problemu. Groźniejszym zjawiskiem jest kupowanie fałszywych zaświadczeń o niezdolności do pracy. W bydgoskim Sądzie Okręgowym wciąż trwa proces kilkudziesięciu osób zamieszanych w wystawianie "lewych" zwolnień w jednej z fordońskich przychodni.
- Wykrywanie tego typu spraw jest już w gestii organów ścigania - podkreśla Szałkowska.
Tymczasem Janusz G., lekarz odpowiedzialny za wypisywanie nieprawdziwych zaświadczeń chorobowych, już w lutym został skazany na cztery lata więzienia w zawieszeniu na sześć lat. Ukarani zostali również jego pośrednicy. Leszek S. i Roman Z. usłyszeli wyroki półtora i dwóch lat pozbawienia wolności w zawieszeniu.
W całej sprawie zostało ukaranych 84 klientów. Pozostałych 21 wciąż nie przyznaje się do winy. Fałszywe zwolnienie kosztowało u G. do 100 zł.
Czytaj e-wydanie »