Kociaki płynęły Trynką. Były umieszczone w czarnej, plastikowej torebce w której była również butelka po wódce!
- To okrucieństwo! - kwituje Elżbieta Aleksandrowicz. - Jeśli, ktoś chciał się ich pozbyć, mógł to zrobić w humanitarny sposób, a nie tak bestialski.
Po "akcji ratunkowej", nasza Czytelniczka zawiadomiła o Straż Miejską. Mundurowi odwieźli kocięta do schroniska. Tutaj karmi je kotka, która niedawno się okociła.
- Maluchy dochodzą do siebie - informuje Żaneta Maciejewska, kierowniczka przytuliska pod Węgrowem.
Więcej o tej bulwersującej sprawie napiszemy w jutrzejszym, papierowym wydaniu "Pomorskiej".
Czytaj e-wydanie »