https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Skandal! "Biziel" nie udzielił pomocy słabnącej pacjentce?

(mp)
Dyżurująca lekarka kazała zawieźć nieprzytomną kobietę do przychodni w Fordonie
Dyżurująca lekarka kazała zawieźć nieprzytomną kobietę do przychodni w Fordonie sxc.hu
Bydgoszcz. W izbie przyjęć szpitala im. Biziela nie udzielono pomocy tracącej przytomność kobiecie - wynika z relacji jej narzeczonego. Dyrekcja wszczęła już procedury wyjaśniające.

Do zdarzenia doszło w miniony czwartek (12 maja), około godziny 14. - Zawiozłem nieprzytomną narzeczoną do szpitala im. Biziela - opowiada pan Jurand. - Niestety, nie udzielono jej pomocy medycznej.

Jak relacjonuje dalej, dyżurująca lekarka kazała zawieźć nieprzytomną kobietę do przychodni w Fordonie. W związku z tym bydgoszczanin, przebywając na terenie izbie przyjęć, dzwonił na pogotowie ratunkowe. Chciał zgłosić fakt nieudzielenia pomocy. - Dyżurna nie dowierzała, że jesteśmy w szpitalu, gdzie nikt nie chce pomóc - mówi mężczyzna.

Ostatecznie pan Jurand otrzymał numer do centrum zarządzania kryzysowego, z którym natychmiast się skontaktował. - Usłyszałem zdziwienie zaistniałą sytuacją - opowiada.
Bydgoszczanin zawiózł narzeczoną do szpitala miejskiego, gdzie powiedziano mu, że może zostać pociągnięty do odpowiedzialności karnej za niewezwanie karetki. Dopiero, gdy wyjaśnił sytuację z "Biziela", jego narzeczonej udzielono natychmiastowej pomocy. Na szczęście kobieta nie przypłaciła życiem całego zajścia.

Obojętne wobec zdarzenia nie pozostało centrum zarządzania kryzysowego, które jeszcze w piątek zgłosiło sprawę Wandzie Korzyckiej-Wilińskiej, dyrektor szpitala. Wczoraj kontaktowaliśmy się z Kamilą Wiecińską, rzeczniczką placówki. Jednak z uwagi na dzień wolny od pracy, trudno było ustalić szczegóły. - Dyrekcja już wszczęła postępowanie wyjaśniające - wskazuje Wiecińska.
Do sprawy wrócimy.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 28

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

M
Majka
Bałagan chyba w każdym polskim szpitalu jest. Co oddział to obyczaj. Między innymi do pielęgniarek a zwlaszcza jednej, możnaby mieć obiekcje, jest znana z praktyk za granicą, wiadomo o co chodzi
G
Gość
Taki znów Biziel.Jak przed dwoma laty opisałem w Gazecie Wyborczej zajście o nieprzyjęcie na Izbę Porodową mojej żony ( nikt nie otworzył drzwi pomimo dzwonka przy drzwiach przez pól godziny!), to najpierw też chciano wyjaśnić sprawę,potem dyrekcja wmawiała nam,że nikt nie dzwonił więc zaczęto nas straszyć sądem o naruszenie dobrego imienia szpitala!.W końcu wszystko było nagrane na monitoringu Izby Przyjęć i było widać kto podchodzi do drzwi i dzwoni ( 3 osoby ).Wiedzieli,że nie maja racji a po mimo tego były już dyrektor tego molocha pan Motuk do dziś nie znalazł cywilnej odwagi na to aby przeprosić mnie i żonę za tą całą sytuację.I co? Tytuły przed nazwiskiem,stanowisko oraz zasłanianie się dobrym imieniem szpitala i personelu nie zawsze muszą być wyznacznikiem kultury osobistej skoro zwykle przepraszam przerosło pana Motuka.Ciekawe zatem jak w tym przypadku wytłumaczy się dyrekcja szpitala?

jak zaw2sze c0oś wymyśli
M
Michal
Taki znów Biziel.Jak przed dwoma laty opisałem w Gazecie Wyborczej zajście o nieprzyjęcie na Izbę Porodową mojej żony ( nikt nie otworzył drzwi pomimo dzwonka przy drzwiach przez pól godziny!), to najpierw też chciano wyjaśnić sprawę,potem dyrekcja wmawiała nam,że nikt nie dzwonił więc zaczęto nas straszyć sądem o naruszenie dobrego imienia szpitala!.W końcu wszystko było nagrane na monitoringu Izby Przyjęć i było widać kto podchodzi do drzwi i dzwoni ( 3 osoby ).Wiedzieli,że nie maja racji a po mimo tego były już dyrektor tego molocha pan Motuk do dziś nie znalazł cywilnej odwagi na to aby przeprosić mnie i żonę za tą całą sytuację.I co? Tytuły przed nazwiskiem,stanowisko oraz zasłanianie się dobrym imieniem szpitala i personelu nie zawsze muszą być wyznacznikiem kultury osobistej skoro zwykle przepraszam przerosło pana Motuka.Ciekawe zatem jak w tym przypadku wytłumaczy się dyrekcja szpitala?
M
MKol
"Za stan zagrożenia życia uznaje się sytuację, gdy z powodu choroby lub innej przyczyny dochodzi do ustania lub zagrożenia podstawowych czynności życiowych, takich jak oddychanie, krążenie, czynności OUN."
M
MKol
Proszę mi zacytować gdzie postawiłem diagnozę... To o czym Pani pisze to patologia, ale nie można uogólniać tego do całej służby zdrowia, twierdząc że każdy jest fe! Współczuje Pani, ale odniosłem się tylko do tego przypadku i śmiem twierdzić że ta Pani, której Biziel nie uratował, nie była nieprzytomna i Pan który zwrócił się do gazety, nie wynosił tej Pani na rękach żeby zawieść Ją do szpitala miejskiego... Z Punktu widzenia medycyny ratunkowej ta Pani była zielona i mogła albo poczekać, albo udać się do innego punktu który jest przeznaczony do pomocy w takich przypadkach w danej chwili... Szpitalny oddział ratunkowy – jednostka organizacyjna szpitala i systemu Państwowego Ratownictwa Medycznego, utworzona w celu udzielania świadczeń opieki zdrowotnej osobie w stanie nagłego zagrożenia zdrowotnego. Na "słabość" nie umiera się w przeciągu godziny...
z
zawiedzona
od kiedy zasłabnięcie jest stanem zagrożenia życia? szpitalny oddział ratunkowy jest od ratowania osób z zagrożeniem życia, a z zasłabnięciami chodzi się do lekarza pierwszego kontaktu! normalnie na tym forum wypowiadają sie sami wybitni lekarze... a aż strach zemdleć na ulicy, bo żaden z was by się nie zatrzymał i nie pomógł! ale obsmarować kogoś to pierwsi... (ps. nie jestem związany w żaden sposób z bizielem)

Podaj swoje namiary -postawiłeś diagnozę,więc odróżniasz zasłabnięcie zwykłe od zasłabnięcia spowodowanego zawałem lub udarem-widzę,że Ty jesteś na bieżąco - myslisz ,że ktoś jest głupi?. Nie broń takich kolegów,widocznie nie nie dane Ci jeszcze było przekonać się, jak podchodzi służba zdrowia do zwykłych ludzi- siostra ma wymioty,jest słaba-a pan doktorek mówi: "czego Pani się nażarła? -odsyła do domu-młoda kobieta za dwa dni umiera na zawał!!!- nie życzę Ci nigdy straty bliskiej osoby!!!Ja mam mówić dobrze o służbie zdrowia????????? Akurat nie miało to miejsce w tym szpitalu,lecz w przychodni.Po pogrzebie siostry kartoteka w dziwny sposób zawieruszyła .Nigdy nie pogodzę się z jej śmiercią !!! Przychodnia znajduje się w pow. Swieckim.Mam rownież dobrą opinię o lekarzu przyjmującym w Grucznie,ale to jest chyba wyjątek !!!
r
rycho
Lekarz pogotowia ratunkowego lub lekarz rodzinny decydują czy pacjent kwalifikuje się do szpitala.
Może potrzebne są tylko sole trzeźwiące.
D
Damian
Czytam wasze wypowiedzi -te "za" i te "przeciw" i zastanawia mnie tylko jedno- bezduszność personelu medycznego. zarówno w tym jak i w wielu innych przypadkach w Polsce.Dlaczego? Ano dlatego, że gdyby ktokolwiek z personelu życzliwie wyjasnił mężowi,prosto i zrozumiale ,dlaczego nie przyjmuje sie takich przypadków, dlaczego trzeba z omdleniem i nieprzytomnym człowiekiem jechać gdzieś w inne miejsce to nie byłoby takich sytuacji.Bo wierzę, że lekarka musiała tak zrobić.Wierzę, że miała rację.Wierzę, bo jeżeli przestać wierzyć w jej oddanie pracy a zacząć podejrzewać zwykłe lenistwo to już nie wiem co sądzić o tym kraju.
M
MKol
@klak: przeczytaj jeszcze raz pierwszy post i pomyśl... czy miała słuszność czy nie, to mentalność zawistnego polaka mówi żeby mimo wszystko zlinczować ją... jaki jest w tym cel?
k
klak
należy podać nazwisko lekarki, obojętnie czy miała czy nie , słuszność
M
MKol
po pierwsze to troche kultury! po drugie to tak jest zatytułowany artykuł, miewam że autor rzetelnie zbierał informacje... po trzecie: wpisz sobie kolego w google: triage, i tam masz wyjaśnione według jakiego standardu została sklasyfikowana ta Pani i śmiem twierdzić po tym co tu przeczyałem że ta Pani była "zielona", czytaj: wogóle nie powinna być obsłużona na sorze, ale tylko przez uprzejmość ludzi tam pracujących tacy ludzie są przyjmowani... Nie przyjeli? byli zajęci "czerwonymi", albo "żółtymi"... nie wiem jak w bizielu, ale w juraszu na sorze pisze "kolejność przybycia, nie jest równoważna z kolejnością przyjęcia", czy coś w ten deseń, na sory przyjmuje się stany zagrożenia życia!
t
tomi
od kiedy zasłabnięcie jest stanem zagrożenia życia? szpitalny oddział ratunkowy jest od ratowania osób z zagrożeniem życia, a z zasłabnięciami chodzi się do lekarza pierwszego kontaktu! normalnie na tym forum wypowiadają sie sami wybitni lekarze... a aż strach zemdleć na ulicy, bo żaden z was by się nie zatrzymał i nie pomógł! ale obsmarować kogoś to pierwsi... (ps. nie jestem związany w żaden sposób z bizielem)

a skąd ty to wiesz,ze to było zwykłe zasłabnięcie czy może coś poważniejszego durniu???
M
MKol
od kiedy zasłabnięcie jest stanem zagrożenia życia? szpitalny oddział ratunkowy jest od ratowania osób z zagrożeniem życia, a z zasłabnięciami chodzi się do lekarza pierwszego kontaktu! normalnie na tym forum wypowiadają sie sami wybitni lekarze... a aż strach zemdleć na ulicy, bo żaden z was by się nie zatrzymał i nie pomógł! ale obsmarować kogoś to pierwsi... (ps. nie jestem związany w żaden sposób z bizielem)
M
Marta Pieszczyńska
Już widzę jak dyrekcja "wyjaśni" tą sprawę, pewnie tak samo jak moją.Mąz trafił do szpitala z usg wykonanym w przychodni sugerującym tętniaka aorty brzuszej,z bólami typowymi-objawy dla dla 2-ej fazy tego tętniaka- występowanie bólu w okolicy lędżwiowo-krzyżowej promieniującego często do krocza.
Miało to miejsce ok.5 rano po świetach Wielkanocnych. Lekarzyna rezydent-z Chirurgii Ogółnej kierowanej przez prof.A. Jawienia, dyżurujacy wówczas w Izbie Przyjęć na podstawie usg jamy brzurznej gdzie aorta była przesłonieta gazami,poinformował mnie i męża "nie ma tętniaka aorty", stwierdzając,że mąz nie wymaga pilnej hospitalizacji odesłał go do domu.

Mąż nie wierzył jego diagnozie następnego dnia udał się do asystenta tej kliniki, był jego pacjentem.
Ten pan asystent reklamuje się jak super specjalista w zakresie wykrywania tętniaków aorty brzusznej i obecnie zarabia dodatkowo na badanich profilaktycznych, głosząc (i słusznie) stwierdzenia, że tętniak to dynamit, granat w brzuchu.
Szkoda, że jego słowa rozmijają się z czynami. Męża potraktował jak zbędnego intruza, nie wykonując nawet usg natychmiast nie wspominając już o tomografii koputerowej brzucha.
Zlecił wykonanie usg za dwa miesiące.Następnego dnia mąż stracił przytomność, gwałtowne krwawienie do przeodu pokarmowego, serce nie miało co pompować, mąz zmarł.

Kiedy złozyłam skargę do dyrekcji tego szpitala z zapytaniem czy ów rezydent który nie miał prawa odesłacć męza do domu i stwiedzając, "że nie ma tętniaka" skoro nic nie widzał w zagazowanym brzuchu, był do końca trzeżwy po świętach.
Otrzymałam odpowiedż podpiasaną przez z-ce dyr, ds.lecznictwa którego częśc cytuję "Mając na uwadze podniesiony przez Panią zarzut odmówienia pomocy szpitalnej osobie z grupy wysokiego ryzyka jest nieuzasadniony, nadto wysoce krzywdzący i obrażliwy. Wysunięte zaś wobec osoby (tutaj poda nazwisko tego rezydenta)oskarżenia wyczerpuja znamiona czynu o zniesławienie, o którym mowa w atr.212 kodeksu karnego."

Dodam jeszcze, że do dnia dzisiejszego pomimo, że zgodziłam się na wykonanie sekcji, szpital nie udzielił mi odpowiedzi co było żródłem krwawienia do przewodu pokarmowego a prokuratura odmówiła wszczęcia śledzwta.

Bardzo Panią proszę o kontakt: [email protected]
g
glomar
Nagonka pisiorów na służbę zdrowia bo chcą dymisji Kopacz.

współczuję Ci "antypisowcu" w tak trudnej sytuacji Twego mało fałdowanego mózgu.W artykule są fakty autentyczne, lecz takim jak ty i podobnie jak ty myślącym takie argumenty nie wystarczają, to zapewne wina PiS-u.Winą PiS-u jest też to że takich durni jak ty i Tobie podobnych jest już mniej, niż Ci się wydaje.
Tak więc matole, twego Tuska obalą kibole.
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska