https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Kolejna pacjentka bydgoskich szpitali odesłana z kwitkiem

Marta Pieszczyńska
Sprawą zainteresował się już NFZ, który wyjaśni zdarzenie
Sprawą zainteresował się już NFZ, który wyjaśni zdarzenie sxc.hu
Czytelniczka z potłuczonym barkiem jeździła od szpitala do szpitala. W końcu zdjęcie RTG wykonała prywatnie.

Po poniedziałkowej i wczorajszej publikacji, w której przedstawiliśmy sytuację, do jakiej doszło między panią Magdaleną a szpitalem im. Biziela, do redakcji zadzwoniło wielu Czytelników. Okazuje się, że izba przyjęć to gorący temat wśród pacjentów. A uwag do funkcjonowania tego miejsca nie brakuje.
Skontaktował się z nami między innymi pan Stanisław. - W miniony piątek żona potknęła się i upadła - opowiada mężczyzna. - Stłukła sobie bark.

Małżeństwo w pierwszej kolejności pojechało do przychodni. Lekarz rodzinny uznał, że pacjentka powinna trafić do szpitala. - Dostaliśmy skierowanie, z którym pojechaliśmy najpierw do "Biziela" - mówi bydgoszczanin.

Ale w związku z tym, że ostry dyżur pełnił akurat szpital im. Jurasza, pan Stanisław razem z żoną został odesłany do lecznicy na ul. Curie-Skłodowskiej.

- Niestety, nie uzyskaliśmy tam pomocy - opowiada mężczyzna. - Pani w rejestracji powiedziała, że musimy najpierw uzgodnić termin pobytu w szpitalu. Tymczasem nam chodziło jedynie o pomoc doraźną, ponieważ bark bolał żonę coraz bardziej.

Ostatecznie bydgoszczanie poddali się i pojechali do Sanitasu, w którym prześwietlono bark. Za to świadczenie trzeba było jednak zapłacić 25 zł. - Zdjęcie RTG wykazało mocne potłuczenie barku i zmiany kostne - wyjaśnia pan Stanisław.

Jak tłumaczy Marta Laska, rzecznik "Jurasza", skierowanie, z którym pacjentka przyjechała do szpitala, nie dotyczyło ostrego dyżuru. - Wystawia je bowiem tylko pogotowie ratunkowe, a nie lekarz podstawowej opieki zdrowotnej - wyjaśnia rzecznik.

W związku z tym, że pani Bożena miała skierowanie na oddział ortopedii, została poinformowana, że nie może zostać tam przyjęta. - Obowiązuje kolejka, której wielkość określa limit narzucony przez NFZ - wskazuje Marta Laska. - Nie mamy na to wpływu.

Rzeczniczka podkreśla zarazem, że nie wie, czy pacjentka zgłosiła się na ostry dyżur. - Jeśli tak, powinna być przyjęta - przyznaje Marta Laska. - Choć ze względu na ogromną liczbę pacjentów na ostrym dyżurze tego dnia, w tym wielu z zagrożeniem życia, musiałaby poczekać na przyjęcie przez lekarza dyżurnego od jednej do dwóch godzin - dodaje.

Sprawą zainteresował się już NFZ, który wyjaśni zdarzenie.

Wrócimy do tematu.

Komentarz
Ze skierowaniem czy bez, przeprawa przez izbę przyjęć to prawdziwy horror dla pacjentów. Dlatego trudno się dziwić, że mimo płaconych składek zdrowotnych, chorzy wolą skorzystać ze świadczeń prywatnych i otrzymać pomoc w godziwych warunkach.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 7

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

a
aa
TO LEKARZ RODZINNY WINIEN WYSTAWIC SKIEROWANIE NA PRZESWIETLENIE I JESLI STWIERDZI ZMIANY TO SKIEROWC DO SZPITALA>POPELNIL BLAD W SZTCE LEKARSKIEJ?
a
anonim
bzdury piszesz o tym że karetki do większości jeżdżą bez sygnałów karetkę obligują czasy dojazdu w mieście 8min a poza miastem 15 min do miejsca zdarzenia, poza tym odgórnie jest nałożony nakaz jeżdżenia do wszystkiego na sygnale ale czy ból brzucha od miesiąca jest takim stanem wątpię w to bardzo !!?? więc dlaczego kierowca ma narażać cały zespół oraz innych na niebezpieczeństwo śmierć lub trwałe kalectwo jadąc do osoby której nie chciało się iść do przychodni od miesiąca Pogotowie Ratunkowe to nie przychodnia na kółkach tylko Zespół Ratownictwa Medycznego który ratuje życie w stanie jego zagrożenia

W myśl ustawy o ratownictwie medycznym pacjent z zagrożeniem życia powinien być transportowany do najbliższego oddziału ratunkowego (w Bydgoszczy są w 3 szpitalach). O ile ze złamaniem jestem w stanie zrozumieć dyżury ortopedyczne, to już z "zatrzymaniem" jest dla mnie absurdalne wożenie pacjenta dalej, bo tamten szpital ma akurat "dyżur".

Art. 44.
1. Zespół ratownictwa medycznego transportuje osobę w stanie nagłego zagrożenia
zdrowotnego do najbliższego, pod względem czasu dotarcia, szpitalnego oddziału
ratunkowego lub do szpitala wskazanego przez dyspozytora medycznego lub
lekarza koordynatora medycznego.

Dyspozytor inne jednostki powinien wskazywać dopiero w przypadku, gdy najbliższy SOR jest przeciążony lub nie dysponuje odpowiednim personelem medycznym.

Poza tym, dlaczego karetki do większości przypadków jeżdżą bez sygnałów? Przecież dyspozytor nie jest w stanie podczas krótkiego wywiadu mieć 100% pewności czy pacjent nie jest w stanie zagrożenia życia.
Skoro straż pożarna do każdej akcji wyjeżdża alarmowo, to pogotowie tym bardziej powinno. Pomijam już, że transportówki prywatnych firm nagminnie korzystają z sygnałów.

Owszem, większość rzeczy normuje ustawa o ratownictwie, ale nadaje ona decyzyjność o której tu mówimy dyspozytorowi pogotowia ratunkowego.
f
forumbydgoszczy.pl
W myśl ustawy o ratownictwie medycznym pacjent z zagrożeniem życia powinien być transportowany do najbliższego oddziału ratunkowego (w Bydgoszczy są w 3 szpitalach). O ile ze złamaniem jestem w stanie zrozumieć dyżury ortopedyczne, to już z "zatrzymaniem" jest dla mnie absurdalne wożenie pacjenta dalej, bo tamten szpital ma akurat "dyżur".

Art. 44.
1. Zespół ratownictwa medycznego transportuje osobę w stanie nagłego zagrożenia
zdrowotnego do najbliższego, pod względem czasu dotarcia, szpitalnego oddziału
ratunkowego lub do szpitala wskazanego przez dyspozytora medycznego lub
lekarza koordynatora medycznego.

Dyspozytor inne jednostki powinien wskazywać dopiero w przypadku, gdy najbliższy SOR jest przeciążony lub nie dysponuje odpowiednim personelem medycznym.

Poza tym, dlaczego karetki do większości przypadków jeżdżą bez sygnałów? Przecież dyspozytor nie jest w stanie podczas krótkiego wywiadu mieć 100% pewności czy pacjent nie jest w stanie zagrożenia życia.
Skoro straż pożarna do każdej akcji wyjeżdża alarmowo, to pogotowie tym bardziej powinno. Pomijam już, że transportówki prywatnych firm nagminnie korzystają z sygnałów.

Owszem, większość rzeczy normuje ustawa o ratownictwie, ale nadaje ona decyzyjność o której tu mówimy dyspozytorowi pogotowia ratunkowego.
M
Marat
Tutaj ekonomia szpitali przekroczyła obowiązki prawne narzucone jednostkom szpitalnym- ostry dyzur urazowy to wymysł bydgoskich szpitali aby ograniczyc koszty działających w mieście dwóch Klinik Medycyny Ratunkowej i jednego Szpitalnego Oddziału Ratunkowego- NFZ płaci za działanie tych instycucji i głeboko ma gdzies dobro pacjenta przyglądajac sie na to wszystko z pogardą - przykład pod szpitalem wojskowym wypadek motocyklisty - pacjent w cieżkim stanie musiał byc transportowany w godzinach szczytu do szpitala Biziela który pełnił ostry dyzur a nie 100 metrów do jednostki super wyposażonej co wyraźnie skróciłoby czas na udzielenie fachowej pomocy i diagnostyki. Na szczęscie w wym przypadku razem pacjent dojechal do szpitala bez powikłan prowadzących do utraty życia - ale ile razy mamy liczyć na szczęscie - dlaczego w Polsce musi ktos umrzeć zebyśmy wyciągali z tego wnioski???
k
katarzyna
Jak można odsyłać do innego szpitala, bo to on ma ostry dyżur??????? To kolejny przypadek, który wskazuje, że szpitale mają w d.... pacjenta. Podejrzewam, ze ta pani to starsza osoba. Nikogo nie obchodzi, jak dojedzie do Jurasza. Biziel umywa ręce, bo nie ma dyżuru!!!!!!!!!! SKANDAL!!!!!!!!!
P
Pan_Pikuś
Z tego co pamiętam to nie ma "ostrych dyżurów" jako takich.Swego czasu chwalono się,że wszystkie szpitale działają w podobnym zakresie jednocześnie i ,że znacznie usprawni to ich działanie. Usprawniło jak widać zresztą.
a
anonim
po pierwsze to Pogotowie Ratunkowe nie wystawia żadnych skierowań dla pacjenta, jak już zabiera osobę poszkodowaną to wypełnia Kartę Przekazania Pacjenta która jest dla Szpitala i widnieje na niej stan w jakim pacjent się znajduję a po drugie "Ostry Dyżur" co to ma być ??? Ustawa o Państwowym Ratownictwie Medycznym mówi że w stanie zagrożenia życia karetka Pogotowia Ratunkowego wiezie do najbliższej placówki Szpitalnej a poza tym gdy pacjent zgłosi się sam to pomoc doraźna powinna być mu udzielona
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska