Kobieta przyznaje, że po wizycie w Warszawie, jest zdecydowanie spokojniejsza. Nikola przeszła tam zabieg odsączania płynu z kilku największych guzów zlokalizowanych w mózgu. Chirurdzy założyli również dreny, które na bieżąco będą odprowadzać nadmiar płynu. Dzięki temu zmniejszył się ucisk, a dziewczynka szybko powraca do dobrej formy. - Mała zniosła operację bardzo dobrze - mówi Beata Went. - Od razu zrobiła się radosna i pogodna. Wcześniej miała bardzo zły nastrój. Była smutna, a często także agresywna, w ogóle się nie uśmiechała. Teraz wstąpiło w nią nowe życie.
Sama czterolatka stwierdziła, że jest "naprawiona i jak nowa".
Co dalej? Po kontroli zaplanowanej na 4 lipca, dalszym leczeniem dziewczynki zajmą się warszawscy specjaliści. - Wiem na pewno, że potrwa ono do końca życia, bo ze względu na lokalizację guzów nie da się ich całkowicie usunąć operacyjnie - mówi pani Beata. - Musimy skoncentrować się także na ćwiczeniach. Nikola przechylała głowę na prawą stronę, musimy postarać się, by mięśnie zaczęły działać, jak należy.
Przypomnijmy. Nikola Woźniak zachorowała ponad dwa lata temu. Lekarze stwierdzili u dziewczynki obecność glejaków. Guzy mózgu spowodowały u niej całkowitą i prawdopodobnie nieodwracalną utratę wzroku.
Nikola potrzebuje pomocy w transporcie na cotygodniową chemioterapię w BydgoszczyPonieważ Nikola i jej mama żyją w bardzo trudnych warunkach mieszkaniowych i finansowych, po artykułach "Pomorskiej" wielu Czytelników zadeklarowało swoją pomoc - wpłacali pieniądze, wysyłali paczki.
Czteroletnia Nikola z Torunia walczy z rakiem. Pomóżmy!
Beata Went przyznaje, że potrzeby wciąż są duże: - Przydadzą nam się przede wszystkim środki czystości. Zużywam ich ogromne ilości, bo bakterie mogą być dla Nikoli zabójcze.
Czytaj e-wydanie »