- Jestem młodym nauczycielem. Dyrektor przedstawił mi propozycję "nie do odrzucenia": od września zabierają mi połowę etatu - podobnych sygnałów "Pomorska" otrzymała w ostatnich dniach kilka.
"Solidarność": - To zaplanowane działania
(fot. Nemo)
- W szkołach na dużą skalę tnie się także etaty pracowników niepedagogicznych! - grzmiał wczoraj na konferencji Henryk Sokołowski, działacz "Solidarności". - Woźni i sprzątaczki zatrudnieni w pełnym wymiarze, mają teraz pracować na trzy czwarte etatu, albo połowę. Wiemy, że nie zdecydowali o tym dyrektorzy szkół. To zaplanowane działania władz miasta.
Niedawno wydział edukacji w Ratuszu polecił dyrektorom sporządzenie arkuszy organizacyjnych z nowym podziałem etatów.
- W arkuszach wręcz nakazano nam obcięcie etatów pracownikom niepedagogicznym - mówi "Pomorskiej" jeden z dyrektorów. Boi się ujawnić nazwisko. - Jeśli chodzi o nauczycieli, to mamy wytyczne aby zabierać im nadgodziny.
Oszczędności także kosztem uczniów
I ostatni przykład cięć w grudziądzkiej oświacie. W Zespole Szkół Budowlanych i Plastycznych rok przed końcem nauki postanowiono zlikwidować II klasę fryzjerstwa. Dziewczyny miały od września kontynuować naukę z przyszłymi murarzami i malarzami. - Jednym z powodów rozwiązania klasy są oszczędności - odpowiada Krzysztof Maliszewski, dyrektor "budowlanki".
Jak całą sytuację tłumaczy Ratusz?
- Nie wiedziałem o likwidacji klasy fryzjerskiej. To absurdalny pomysł i po konsultacjach dyrektor już się z niego wycofał - mówi Andrzej Cherek, szef wydziału edukacji w Ratuszu. - Nic nie wiem także o obcinaniu etatów młodym nauczycielom. Właśnie takim pedagogom chcemy zapewnić pracę w szkołach, a nie ją odbierać.
Naczelnik wydziału edukacji zaklina się także, że Ratusz nie realizuje żadnego planu oszczędności w grudziądzkiej oświacie.
- A cięcia etatów pracowników niepedagogicznych wytknięte przez "Solidarność"? - pytamy.
- Nie interesują mnie konferencje "Solidarności". Proszę zadzwonić później. Jestem teraz na spotkaniu - odpowiedział Andrzej Cherek.
Próbowaliśmy później, ale naczelnik nie odbierał już swojej "komórki".
Czytaj e-wydanie »