
Wyłowione z jeziora martwe ryby
- Od końca maja w naszych stawach zginęła ponad tona ryb. Głównie kroczka karpia i karasia srebrzystego - alarmuje Arkadiusz Mierzejewski, dyrektor Zespołu Gospodarki Rybacko - Wędkarskiej PZW w Grzmięcy. - Ryby ginęły po zasileniu jednego z naszych stawów przez wodę z Rypienicy. Okazuje się, że woda w rzece została zatruta jakąś substancją, która wytrąca tlen z wody.
Problemy z zatruciem rzeki zaczęły się w końcu maja. Pracownicy stawów w Osieku zauważyli, że na jednym z nich ryby przestały żerować, a woda przybrała nienaturalny kolor. Na drugi dzień pracownik znalazł już wiele śniętych ryb.
- Co jakiś czas do jednego ze stawów dopuszczamy trochę wody z Rypienicy. Głównie chodzi o uzupełnienie odparowanej wody ze stawu - mówi Andrzej Myśliński, sprawujący opiekę nad stawami w Osieku. - Po dopuszczeniu wody ryby przestały żerować i mocno spadła ilość tlenu w wodzie. Następnego dnia już widać było skutki zatrucia wody - śnięte ryby.
Rybacy z Grzmięcy po oczyszczeniu stawu wywieźli do zakładów utylizujących ponad tonę martwych ryb.
W stawach gdzie nie dopuszczano wody z Rypienicy tlenu jest pod dostatkiem. W obecności dziennikarza "Pomorskiej" pracownik Zespołu badał obecność tlenu w stawach, w Rypienicy i w niewielkim rowie doprowadzającym wodę z pól. Okazało się, że w stawach jest ponad 5 mg/l, w rowie (strumyku) ponad 8 mg/l, a w Rypienicy przy jazie spustowym tylko 0,6 mg/l. Zaznaczmy, że np. karp potrzebuje minimum 1,5 mg tlenu na litr wody, a okoniowate jeszcze więcej, bo 3,5 mg/l. Jak jest mniej tlenu to ryby niestety giną.
Zdaniem opiekującego się stawami rybaka, życie w rzece zamarło. Rośliny wodne, obficie rosnące przy brzegach i w nurcie, stały się szare i gniją.
- O zatruciu wody zawiadomiłem brodnicką policję oraz Wojewódzki Inspektorat Ochrony Środowiska w Bydgoszczy delegaturę w Toruniu - dodaje Mierzejewski. - Sprawa trafiła do delegatury we Włocławku, bo okazało się, że źródło skażenia Rypienicy leży na ich terenie.
Pracownicy Zespołu z Grzmięcy poszli brzegiem rzeki w poszukiwaniu źródeł skażenia. Doszli do mleczarni w Rypinie i wówczas wezwali policję i pracownika delegatury z Włocławka. Z relacji rybaków wynika, że woda była biała.

Pobrano próbki wody. Podejrzenia padły również na firmę przetwórstwa żywności.
- Monitorujemy Rypienicę i sprawdzamy kilka razy dziennie zasobność wody w tlen - dodaje dyrektor Grzmięcy. - Dopóki tlenu nie będzie, nie możemy zasilać stawu wodą z rzeki.
- Podejrzewamy, że zatrucie Rypienicy nastąpiło przez ścieki spuszczane z mleczarni ROTR - mówi Ewa Gajewska, pracownik działu inspekcji WIOŚ we Włocławku.
Kontrolę w mleczarni rozpoczęto 3 czerwca. Ustalono, że przyczyną zrzutu ścieków o podwyższonych parametrach była awaria urządzeń napowietrzających w rowie cyrkulacyjnym zakładowej oczyszczalni ścieków.
- W wyniku naszej interwencji zakład natychmiast podjął działania, które polegały na uruchomieniu dmuchaw podających tlen na rów cyrkulacyjny - dodaje Ewa Gajewska - Kierownik działu inspekcji. - Pozwoliły one na zatrzymanie dalszego pogarszania się jakości wody. Ponadto zakład ograniczył produkcję w wydziale serowni, co spowodowało zmniejszenie napływu ścieków do zakładowej oczyszczalni.
Po zgłoszeniach PZW o śnięciu ryb w stawach w Osieku włocławski WIOŚ prowadził monitoring w różnych punktach rzeki Rypienicy. Kontrolerzy podają, że 2 czerwca tlen w rzece na wysokości Rusinowa i Strzygi wyniósł 4,5mg/dm3. Badanie powtórzono 7 czerwca i okazało się, że tlen w rzece poniżej miejsca zrzutu ścieków z mleczarni wynosił 6,2mg/dm3. Kolejnego dnia stwierdzono, że utrzymuje się na poziomie 5,74 mg/dm3. Zdaniem kontrolerów na aktualny poziom zawartości tlenu rozpuszczonego w wodzie, duży wpływ mają czynniki meteorologiczne - głównie temperatura powietrza oraz wielkość przepływu wody w rzece.