Szanując ból i cierpienie bliskich trudno mi pojąć, dlaczego sprawą musi zająć się sąd. Nie wiem, jakiej wysokości odszkodowania wypłaciło ministerstwo obrony rodzinom poległych. MON twierdzi, że były godziwe. Kolejne finansowe żądania rodzin uważam więc za naciągane. Przecież w żołnierską profesję wpisana jest, niestety, możliwość śmierci na wojnie. Nie chcę uchodzić za cynika, ale skoro ktoś decyduje się na służbę w armii, musi brać pod uwagę także najgorszą ewentualność. Czy rodziny strażaka, górnika lub policjanta, którzy zginą na służbie, też powinny domagać się miliona złotych za "krzywdę, osamotnienie i rozerwane więzi rodzinne"?
Bliscy żołnierzy powołują się na wysokie odszkodowania wypłacone rodzinom ofiar katastrofy Casy i TU-154. To też naciągany argument. Żołnierze z Iraku i Afganistanu nie zginęli w wypadkach, tylko na wojnie. I ze śmiercią musieli się liczyć.
Czytaj e-wydanie »