Byłeś na miejscu, zrobiłeś zdjęcie?
Byłeś na miejscu, zrobiłeś zdjęcie?
Czekamy na zdjęcia: [email protected]
Kilka minut po północy z niedzieli na poniedziałek dyżurny brodnickiej policji usłyszał w słuchawce krzyk nastoletniej dziewczyny. Przerażona 13-latka krzyczała do słuchawki - Pomocy! Mama się pali!. Dziewczyna wróciła do domu i po otwarciu drzwi zobaczyła matkę w płomieniach.
Gryzący dym i gazy po pożarowe, wydobywające się z mieszkania na wprost klatki schodowej, odcięły możliwość ucieczki wielu mieszkańcom piętrowego budynku z mieszkalnym strychem. Mieszkający na parterze wyskakiwali z okien. Gorzej wyglądała sytuacja dla mieszkańców piętra i poddasza. Z ucieczką przed gazami i dymem mieli duży problem. Niektórzy czekali na nadejście pomocy stojąc w oknach. Ludzie w panice nie mogąc w inny sposób wydostać się z zadymionego budynku, wyskakiwali z okien w piżamach i bieliźnie.
Błyskawicznie na miejsce pożaru przy ulicy Podgórnej skierowano patrol policji i powiadomiono strażaków. Po kilku minutach na miejscu pojawiły się pierwsze zastępy ratowników z brodnickiej straży. W akcji gaśniczej uczestniczyło w sumie pięć zastępów, trzy zawodowych strażaków z Brodnicy i dwa ochotników.
- Zastaliśmy rozwinięty pożar mieszkania na parterze, przepalone drzwi i dym - relacjonuje Piotr Rutkowski, zastępca szefa brodnickiej straży pożarnej. - Z budynku ewakuowaliśmy 14 osób. Po stłumieniu ognia i wejściu do mieszkania, znaleźliśmy w doszczętnie wypalonym mieszkaniu, na wersalce zwłoki kobiety.
Jak udało nam się dowiedzieć, śmierć w płomieniach poniosła 50-letnia kobieta, która najprawdopodobniej zasnęła z palącym się papierosem. Te wersje wydarzeń musi jednak potwierdzić lub wykluczyć, prowadzone przez policję i prokuraturę brodnicką śledztwo.
Ratownicy osiem osób ewakuowali po drabinie od frontu budynku, w tym troje dzieci. Z drugiej strony domu strażacy nie mogli użyć drabin i rozciągnęli skokochron. Jedna z osób skakała z okna na poddaszu, a dwie z pierwszego piętra. Jedna osób ewakuowanych za pomocą skokochronu, doznała urazu i została odwieziona do szpitala. Kolejną osobę z urazem kończyn strażacy znaleźli leżąca za budynkiem. Najprawdopodobniej osoba ta doznała obrażeń w czasie skoku z okna.
Strażacy wyprowadzili też trzy osoby na klatkę schodową
Do placówek służby zdrowia trafiło w sumie sześć osób podtrutych gazami po pożarowymi, poparzonych lub z urazami w wyniku Cztery z nich zostały hospitalizowane w szpitalu w Brodnicy, a dwie odwieziono do lecznicy w Grudziądzu.
Mieszkańcom ewakuowanym z budynku sztab kryzysowy podstawił w pobliże budynku autobus, dla przeczekania do rana. Strażacy i policjanci po ugaszeniu pożaru i schłodzeniu klatki schodowej, pozwalali mieszkańcom na zabranie cieplejszego ubrania. Cześć z nich resztę nocy spędziła w domach rodzin lub znajomych, ale większość pozostała i czekała w autobusie.
Na miejscu tragedii pojawił się Jarosław Radacz, burmistrz Brodnicy, który zapewnił mieszkańców o udzieleniu im pomocy. Ci którzy nie będą mogli wrócić do mieszkań, otrzymają lokum zastępcze.
- Rodzinę kobiety, która poniosła śmierć w płomieniach otoczono opieka psychologa - informuje Marian Chwiałkowski, z brodnickiego magistratu. - Po wykonaniu czynności przez policje i biegłych, jeszcze dzisiaj mieszkańcy będą mogli wrócić do swoich lokali. Przygotowaliśmy także ekipy remontowe, które zajmą się usuwaniem skutków pożaru i akcji ratowniczej. Mieszkańcy otrzymali także ciepły posiłek.
Czytaj e-wydanie »