Ci, którzy mieszkają przy drodze wojewódzkiej biegnącej przez Bysław, nie mają lekko. Trasą na Świecie podróżuje sporo aut, również dostawczych.
- Gdy w dziurę albo nierówność wjedzie tir, to nam w mieszkaniu aż szklanki podskakują. Współczuję zwłaszcza ludziom, którzy mieszkają na zakręcie i już nieraz mieli auto na podwórku. Jest spory hałas, ale nie tylko o to chodzi. Przecież cierpią też budynki - mówi nasz Czytelnik z Bysławia. - Drgania powodują, że ściany rozszczelniają się na kilkadziesiąt milimetrów. Dotyczy to także naszego kościoła.
Mieszkańcy zauważają, że w szosie pojawiły się dziury. Żartują z metod, jakimi drogowcy je naprawiają. - Obserwowałem fachowców. Niektóre dziury pomierzyli i stwierdzili, że są za płytkie, żeby je naprawiać. Największe zalali i czekali aż tir przejedzie i ugniecie - śmieje się mężczyzna.
Janusz Dąbka, szef Rejonu Dróg Wojewódzkich w Tucholi, nie widzi w tym nic dziwnego i tłumaczy, że to jedna z metod uzupełniania wgłębień.
- Masa na zimno, jaka jest stosowana przez fachowców, jest zagęszczana ręcznie, na przykład łopatą. Może też po niej przejechać samochód - mówi. - W Bysławiu nie ma dziur, a jedynie ubytki warstwy ścieralnej, które mają dwa-trzy centymetry. Rozumiem, że jeśli wjedzie w nie tir z pustą naczepą, to go słychać, ale moim zdaniem w Bysławiu nie ma tragedii.
Dąbka ma jednak dobrą wiadomość dla mieszkańców: firma, która wygrała przetarg na roboty, jest już w trakcie prac. Jak zapewnia szef RDW, drogowcy w ciągu najbliższych trzech-czterech dni powinni zająć się remontem.
- Użyją emulsji i grysu, które stosuje się w przypadku ubytków do czterech centymetrów - mówi Dąbka.
Czytaj e-wydanie »