Dwa czterotonowe kutry holownicze zwodowane są już na Wiśle. Jednym z nich steruje starszy kapral Karolina Sparzyńska. We wrześniu skończy szósty rok służby, z czego cztery lata służy już w inowrocławskim 2. Pułku Komunikacyjnym w plutonie kutrów. Zapewnia, że sterowanie kutrem nie jest trudne, wymaga odrobinę odwagi. Jeszcze nie zdarzyła się sytuacja, w której musiała się nią wykazywać.
- Znajomość sprzętu pomaga w pozbyciu się strachu - uśmiecha się kapral Karolina, a dwa krótkie warkoczyki wystające spod wojskowego beretu nadają jej niesforny wygląd. - Zdarzają się momenty zwątpienia - przyznaje. - Na początku służba w wojsku była pasją, teraz to praca, ale łącząca się z pasją.
Inowrocławski 2. Pułk Komunikacyjny ćwiczył ostatnio budowę promów na Wiśle w Grudziądzu.
Po chwili do wody podjeżdżają cztery ciężarówki ze stalowymi pontonami przygotowanymi do zwodowania. Na sygnał kierowcy gwałtownie ruszają do przodu, a trzytonowe kloce - siłą bezwładności - zsuwają się do wody. W czasach Układu Warszawskiego, kiedy saperzy szykowali mosty pontonowe, po których mieli nacierać na wrogów z NATO, bywało iż podczas zimowych poligonów właśnie w tym momencie ciężarówki z pontonami wpadały w poślizg i lądowały w lodowatej wodzie. Dlatego kierowcy wykonywali ten manewr z otwartymi drzwiami, żeby móc błyskawicznie opuścić tonącą ciężarówkę. Podporucznik Radosław Lewandowski, dowódca plutonu pontonowego uczula: to niebezpieczny moment.
Stalowa konstrukcja przeprawy promowej pochodzi z 1964 roku. - Drugi raz się koła nie wymyśli, bloki nadal spisują się doskonale - zapewnia ppor. Lewandowski.
Bloki pontonowe łączy się ze sobą jak klocki Lego. Może z nich powstać przeprawa lub prom, holowany przez kutry. Wytrzymuje obciążenie do 80 ton, wystarczy dla czołgów. We wrześniu 2007 roku podczas ćwiczeń "Opal'07" inowrocławski pułk zbudował w Grudziądzu tymczasową przeprawę przez Wisłę. Powtórzą to podczas jesiennego poligonu w tym roku.
W czasach Ludowego Wojska Polskiego żołnierze 2. Pułku Komunikacyjnego budowali mosty kolejowe. Między innymi w 1972 roku postawili taki most na Nogacie w Malborku. Po zakończeniu prac należało przeprowadzić próby obciążeniowe. Maszynista pociągu, widząc przed sobą wąski most, odmówił wjazdu. Wtedy generał Mieczysław Obiedziński, główny kwatermistrz LWP zapytał: - A jak ja również wsiądę do lokomotywy, to wtedy pan ruszy? - Pojadę - zgodził się maszynista.
I przejechali razem.
Zdarzają się również zlecenia nietypowe. W 1972 roku Kopalnia Węgla Brunatnego w Tarnobrzegu poprosiła wojsko o zbudowanie mostu pływającego przez Wisłę, po którym mogłaby przejechać koparka ważąca 1350 ton. W operację "Przerzut II" zaangażowało się siedem jednostek inżynieryjnych, m.in. 2. Pułk Komunikacyjny z Inowrocławia. Gdyby przeprawa nie powstała, kopalnia musiałaby najpierw rozebrać koparkę na dużo mniejsze elementy, a następnie je zmontować. Wojskowi oszczędzili kilka miesięcy zbędnej pracy i niemało pieniędzy. Podczas budowy gazociągu jamajskiego postawili też niewielką, ale wytrzymałą drewnianą przeprawę, po której przejechała 80-tonowa maszyna. Wspominają, że zdarła gąsienicami 7-centymetrowe deski do grubości 3 cm. Ale przeszła.
Wojskowe przeprawy przydają się również podczas pokoju. Na początku lat 90. chełmińscy saperzy na czas remontu mostów stałych spięli Wisłę w bydgoskim Fordonie, a później - w 1998 roku - pod Płockiem. 510-metrowa przeprawa połączyła brzegi rzeki. - Z naszej przeprawy pod Płockiem korzystało na dobę od 8 do 12 tys. pojazdów, także ciężarowych - wspomina płk Władysław Zdanowski, dowódca 3. Włocławskiego Pułku Drogowo-Mostowego w Chełmnie. - Przeprawa była pod stałą kontrolą. Uszkodzone bloki pontonowe wymienialiśmy i naprawialiśmy w płockiej Stoczni Rzecznej. Trwało to mniej niż godzinę.
Ppłk Bogdan Mielniczek, zastępca dowódcy 3. Włocławskiego Pułku Drogowo-Mostowego w Chełmnie szczególny sentyment zachował do "Mostu radości", który zbudowali jego żołnierze w Pelplinie. - Zbliżał się termin pielgrzymki Jana Pawła II do Polski, a 6 czerwca 1999 r. papież miał być właśnie w Pelplinie - wspomina ppłk. Mielniczek. - W mieści był tylko jeden most na rzece Wierzycy, a szacowano, że na mszę św. przyjdzie ok. 150 tysięcy wiernych. Władze cywilne poprosiły wojsko o pomoc. W siedem dni, przy niesprzyjającej pogodzie, razem z saperami z 16 batalionu z Tczewa, nasi żołnierze wywiązali się z zadania. Powstał drewniany, niskowodny most, który jeszcze do niedawna służył mieszkańcom.
Przez 30 lat służby ppłk Mielniczek i jego podwładni zbudowali dziesiątki drewnianych mostów, kładek i pomostów łącząc w ten sposób doskonalenie żołnierskich umiejętności i konkretną pomoc dla lokalnych społeczności.
Kiedy chełmińscy saperzy przed laty budowali drewniany most w rejonie Kępy Panieńskiej, odwiedziła ich delegacja oficerów NATO. Jeden z Duńczyków szczególnie interesował się drewnianą konstrukcją, a kiedy zapytano go, skąd ta ciekawość, wyjaśnił, że u nich budowa mostów drewnianych skończyła się na przełomie lat 60. i 70., a teraz wojsko korzystaj wyłącznie z mostów składanych.
W 1985 roku żołnierze m.in. 2. Pułku Komunikacyjnego w Inowrocławiu otrzymali rozkaz budowy mostu przez Wisłę w Warszawie. Miała to być przeprawa tymczasowa, ale - jak to w naszych realiach bywa - służyła przez 15 lat. Most ten został rozebrany w 2000 roku, ale już w latach 2006 - 2007 okazało się, że problemy komunikacyjne w ciągu Trasy Toruńskiej są tak duże, że 681 metrów z "Syreny" posłuży do zbudowania nowego wiaduktu.
PS. Szersza publikacja o pracy inowrocławskich i chełmińskich saperów ukazała się w kwartalniku "Mosty Polskie"
Czytaj e-wydanie »