- Ta ustawa nie dotyczy tylko rolników! To problem wszystkich konsumentów - przekonuje Katarzyna Lisowska, dr hab., członkini Komisji ds. GMO (rośliny genetycznie modyfikowane - przyp. aut.) przy Ministerstwie Środowiska.
Chcą rozmawiać
Dodaje, że ustawa o nasiennictwie jest jednym z czynników, które będą decydować o bezpieczeństwie żywnościowym kraju i o wielu aspektach ekonomicznych. - Są to zagadnienia równie istotne jak bezpieczeństwo energetyczne - podkreśla Katarzyna Lisowska.
Ekolodzy apelują o odrzucenie projektu ustawy i o przygotowanie nowego, poprawionego, który zostanie wypracowany w ramach szerokich konsultacji społecznych.
Zarzucają przedstawicielom rządu, że z obowiązującej ustawy o nasiennictwie z roku 2003 wykreślili Art. 5 ust 4.
A brzmiał on: "Odmian genetycznie zmodyfikowanych nie wpisuje się do krajowego rejestru." To, ich zdaniem, prowadzi wprost do zezwolenia do prowadzenia tego typu upraw w Polsce.
- Usunięto wszelkie zapisy dotyczące GMO. A to była jedyna blokada sprzedaży modyfikowanych nasion - alarmuje Edyta Jaroszewska-Nowak, rolniczka i wiceprzewodnicząca Stowarzyszenia Producentów Żywności Metodami Ekologicznym "Ekoland".
To nagonka polityczna
Czy ta ustawa dopuszcza uprawę w Polsce roślin modyfikowanych genetycznie? - pytamy ministra rolnictwa i rozwoju wsi podczas niedawnej konferencji w Przysieku.
- Nie ma takiej możliwości - odpowiada zdecydowanie Marek Sawicki. - Warto aby ci, którzy tak twierdzą, jeszcze raz przeczytali ustawę. Nie możemy dyskutować o kwestii GMO w kategoriach nagonki politycznej, tylko w kategoriach realiów. Mamy wyrok Trybunału w Strasburgu od dwóch lat - do tej pory nie został wykonany. Jeśli nie wprowadzimy tych minimalnych wymogów, będziemy musieli płacić kary.
Edyta Jaroszewska-Nowak, przyznaje, że zapis, który został w nowej ustawie wykreślony, był sprzeczny z unijnymi dyrektywami. - Obowiązuje zakaz wpisywania do rejestru roślin, które zostały już dopuszczone na rynek Unii Europejskiej - tłumaczy. - Z drugiej strony Unia wymaga od nas ostrożności, ochrony rolnictwa ekologicznego, a nowe przepisy nie gwarantują tego.
Ustawa o nasiennictwie nie daje kontroli
Marek Kryda z Instytutu Spraw Obywatelskich wyjaśnia, że do tej pory Komisja Europejska mówiła, że kraje członkowskie powinny dopuścić określone uprawy GMO.
- Ale jednocześnie zobowiązuje kraje członkowskie do wprowadzenia całego pakietu unijnych przepisów, które określają zasady koogzystencji upraw roślin modyfikowanych genetycznie i tych tradycyjnych - mówi wieloletni działacz polskiego ruchu ekologicznego. - A od dziesięciu miesięcy w parlamencie leży projekt ustawy o organizmach genetycznie zmodyfikowanych.
Uchwalenie jej miało chronić przed niekorzystnym wpływem na zdrowie ludzkie i środowisko naturalne, które mogłyby być wynikiem wprowadzenia do obrotu GMO. Zdaniem Marka Krydy, Polska nie ma więc narzędzi kontrolnych. - Nie mamy możliwości monitorowania tego typu upraw - nakazu tworzenia stref buforowych, zawiadomienia sąsiadów upraw GMO o ich prowadzeniu. Nie ma też nakazu zachowania środków ostrożności w postaci oddzielenia ziarna GMO od konwencjonalnego - podsumowuje specjalista.