https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Był donos na Lecha Wałęsę - nieznany epizod

(Pola, wiad)
i ciąg dalszy jego "smacznej" historii
i ciąg dalszy jego "smacznej" historii Archiwum
Czy Lech Wałęsa ukradł z wojska pistolet i radiostację? List "informujący" o tym dostały w latach 60. Urząd Bezpieczeństwa i Komenda Powiatowa w Lipnie. Sprawdzały, ile jest w nim prawdy.

Akta zgromadzone w bydgoskim oddziale IPN nie pozostawiają złudzeń - ówczesna bezpieka na poważnie zajęła się rodziną Lecha Wałęsy. Akta są zszyte i spójne. Nic nie wskazuje na to, żeby ktoś przy nich majstrował.

Natrafił na nie działacz Solidarności - Wojciech Buller, który szukał materiałów do historii miejscowości, z której pochodzi jego rodzina - Bobrowniki n. Wisłą.

Niech się dowiedzą

- Początkowo obawiałem się je upubliczniać wobec tego, jakie reakcje budzi powoływanie się na dokumenty wytworzone przez służbę bezpieczeństwa na temat naszego noblisty - mówi autor tekstu "Pistolet Lecha Wałęsy", który publikujemy dzisiaj na stronach 13-15 w magazynie "Gazety Pomorskiej". - Doszedłem jednak do wniosku, że warto ujawnić je jako przyczynek do życiorysu Lecha Wałęsy z czasów, kiedy mieszkał w powiecie lipnowskim.

Historia jest smaczna - pokazuje niepokorny charakter bohatera - takim widzieli go już ówcześni znajomi i sąsiedzi.

O tym w domu nie mówią

Pech chciał, że kiedy zwróciliśmy się do Lecha Wałęsy z pytaniem o ten fragment życiorysu oraz jego fundacji, pan Prezydent zachorował.

Tego fragmentu życia ojca nie zna syn, Jarosław Wałęsa, dziś eurodeputowany. "Pan poseł przy najbliższej okazji z chęcią zapyta prezydenta" - odpisała nam Magda Sagin, asystentka Jarosława Wałęsy.

Taki klimat

Prof. Wojciech Polak, historyk z UMK: - To bardzo cenne materiały, które powinny zostać opublikowane. Przede wszystkim, jako wstrząsający przyczynek do opisu codzienności w PRL, w której udział służb jest niemal wszechobecny nawet w maleńkim Popowie. Akta dają obraz całkowicie zinfiltrowane go kraju, w którym sąsiad donosi na sąsiada, a zwykła plotka staje się pretekstem do przeprowadzenia zakrojonego na szeroką skale rozpoznania. Z punktu widzenia funkcjonariusza donos związany z materiałami pirotechnicznymi prognozował sprawę rozwojową, stąd wzbogacono ją o rozpoznanie, w którym źródłem informacji są wiejskie plotki. Ile było prawdy, w tych pogłoskach, pewnie nigdy już się nie dowiemy, chyba, że pomoże nam w tym Lech Wałęsa.

Mimo podjętych energicznych działań milicji i UB, niczego nie udało się ustalić, a całą sprawę kończy adnotacja: "Należy mieć na uwadze tę sprawę i kontrolować". Słowa te znajdują się w materiałach o sygnaturze IPN BY 069/258 t. 18, karta 228.

Nie wiemy, czy w późniejszych latach bezpieka wracała do tematu pistoletu. Co ciekawe o incydencie nie wspominają też osoby, na relacjach których oparł się Paweł Zyzak w książce "Lech Wałęsa - idea i historia".

Okazuje się, że nawet jeśli za czasów prezydentury Wałęsy UOP konfiskował niewygodne dla Prezydenta dokumenty, to wykonał robotę niedokładnie.

Całą historię donosu przeczytaj w dzisiejszym wydaniu papierowym Gazety Pomorskiej

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

n
niepoprawnośćpolityczna
tylko Kaczyńscy sa czyści ..bo gdy doszli do władzy to w pierwszej kolejności wyrzucili z IPN prof. Leona Lieresa i wyczyścili swoje kompromitujące papiery a tak na marginesie powinno się na Placu Zamkowym spalić wszystkie dokumenty tego ciemnego okresu i Hakowe państwo nabrało by normalności, choć przy naszym narodzie nzawistnym i pamiętliwym chyna tak nie do końca...

Te kompromitujące papiery znajdują się również poza granicami tego kraju i są używane przez zewnętrzne ośrodki wpływu do szantażu tutejszych popaprańców. Dlatego, ujawnienie i definitywne odsunięcie od władzy tych popaprańców pozwoliłoby wyjść z tego "ciemnego okresu".
Ten eks-prezydent L.W. nie rozliczył się jeszcze z papierów, które wypożyczył z archiwum, będąc urzędującym prezydentem.
p
paparazzi
tylko Kaczyńscy sa czyści ..bo gdy doszli do władzy to w pierwszej kolejności wyrzucili z IPN prof. Leona Lieresa i wyczyścili swoje kompromitujące papiery a tak na marginesie powinno się na Placu Zamkowym spalić wszystkie dokumenty tego ciemnego okresu i Hakowe państwo nabrało by normalności, choć przy naszym narodzie nzawistnym i pamiętliwym chyna tak nie do końca...
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska