
Niektóre fragmenty ścieżki już są zniszczone przez pojazdy cięższe niż rower
(fot. Fot. Jadwiga Aleksandrowicz)
To jest inwestycja pod szyldem Związku Gmin Ziemi Kujawskiej, ale to samorządowcy w poszczególnych miastach i gminach decydowali o trasie jej przebiegu. Także samorządy będą ją finansować, ale nie w całości, ponieważ będzie spore dofinansowanie z Urzędu Marszałkowskiego, który tę inwestycje zaliczył do priorytetowych i umieścił na liście zadań dofinansowanych bez konkursu.
Bezpieczna trasa dla rowerzystów będzie biegła od Alek-sandrowa Kujawskiego doNie-szawy. Do inwestycji tej należy także fragment budowanej właśnie rowerowej ścieżki z Wagańca doZbrachlina.
Projektowanie zlecał i przyjął całą dokumentację poprzedni zarząd ZGZK, on też uzgadniał, co trzeba z Urzędem Marszałkowskim. Nowy zarząd wybrał w przetargu wykonawcę. Budowa ruszyła i co rusz wychodzą na jaw niedoróbki projektowe.
Od kilku tygodni trwają prace w Nieszawie. Dobiega końca budowa odcinka ścieżki w ulicy Starościńskiej. Wybrali tę lokalizację miejscowi samorządowcy, choć ulica jest bardzo wąska. Praktycznie mieści się w niej tylko ścieżka. Osobnego pasa dla samochodów nie ma. Zresztą nie wiadomo, czy w ogóle chodziło o to, by jeździły tą ścieżką rowery, skoro na niedawnej sesji pytany o tę inwestycję burmistrz Andrzej Nawrocki nie ukrywał:
- Zabiegałem, aby ścieżka miała cztery metry szerokości tak, aby mogły się minąć dwa samochody. Niestety, przepisy mówią, że ścieżka rowerowa może mieć trzy i pół metra - tłumaczył radnym.
W projekcie, który burmistrz zaakceptował do realizacji, szerokość ścieżki wynosi 2,5 metra.
- Burmistrz może podpisać osobne porozumienie z wykonawcą i o metr poszerzyć ścieżkę, ale miasto będzie musiało za ten dodatkowy metr samo zapłacić, bo dofinansowanie będzie tylko na taką szerokość, jaka jest w projekcie - tłumaczy RyszardBorowski, przewodniczący zarządu ZGZK.
Tymczasem pracownikom firmy BetPol, budującym nieszawski odcinek ścieżki, opadają ręce:
- Jeszcze nie skończyliśmy tej drogi dla rowerzystów, a już nam samochodami powyrywano krawężniki - skarżyli się nam i zachęcali, by zrobić zdjęcia.
- Wiem, że w Nieszawie zaplanowali ścieżkę tak, że muszą nią jeździć samochody mieszkańców posesji przy ulicy Starościńskiej. Myślę, że pod szyldem ścieżki chciano sobie po prostu utwardzić wąską ulicę. Moglibyśmy zrezygnować z tej budowy, ale wtedy być może nikomu więcej w powiecie
Urząd Marszałkowski nie dałby dofinansowania bez konkursu. Próbujemy naprawiać projektowe niedoróbki, ale wszystkiego się nie da - nie ukrywa Ryszard Borowski. - Jedynym wyjściem z sytuacji jest tam postawienie znaków zakazujących wjazdu samochodom z wyłączeniem dojazdu do posesji - tłumaczy.