W mieście mamy 23 tysiące znaków drogowych. Urzędnicy wiedzą dokładnie, gdzie stoi jedna trzecia z nich. A reszta? Właśnie zaczyna się wielkie liczenie - magistrat zlecił inwentaryzację oznakowania.
- Mamy pełne projekty ponad 133 kilometrów dróg - zapewnia Bartosz Sokół z wydziału gospodarki komunalnej toruńskiego magistratu. Projekty - czyli dokumenty mówiące o tym, jakie znaki: pionowe i poziome są na ulicach miasta. Jednak kolejne 321 kilometrów toruńskich ulic takich projektów nie ma. Efekt? Mnożące się absurdy.
Przeczytaj koniecznie: Forum internetowe. Kierowcy, czekamy na Wasze głosy.
Parkować można, ale i tak odholują
O chaosie, z jakim stykają się na starówce rowerzyści, pisaliśmy jako pierwsi trzy tygodnie temu. Niedawno do listy brakujących znaków dołączył kolejny: zniknął zakaz wjazdu na Szeroką przy "Empiku". Teoretycznie więc nie ma żadnych przeszkód, by z ulicy Wielkie Garbary wjechać rowerem na toruński deptak. Miejski Zarząd Dróg uspokaja: trwa właśnie przegląd znaków, po którym wszystko powinno wrócić do normy.
Ale podobnych "kwiatków" jest więcej: np. znak, który - jak zauważył Czytelnik MMTorun.pl - stoi na parkingu jednego z marketów przy ul. Legionów. Pod niebieską tablicą oznaczającą parking wisi kolejna, informująca o tym, że każdy samochód, który zatrzyma się w tym miejscu, będzie odholowany na koszt właściciela. - Naprawdę stoi coś takiego? - Piotr Białecki, dyrektor sieci marketów nie kryje zaskoczenia. - Musiało zostać po poprzednim właścicielu działki, oczywiście, że się tym zajmiemy.
Przeczytaj również: Stłuczki niemal codziennie, masa kolizji - tak wygląda najniebezpieczniejsze skrzyżowanie w Toruniu.
Pełny przegląd za sto tysięcy
Problem są nie tylko zdublowane i absurdalne znaki, ale również ich niszczenie. W minionym roku MZD stracił przez wandali co najmniej 40 tysięcy zł. Chuligani zniszczyli wówczas 6 sygnalizatorów - każdy wart ok. 5 tys. zł. Powyginali znaki drogowe, połamali daszki od sygnalizacji, powyrywali diody LED-owe. Nie darowali nawet przyciskom przy przejściach dla pieszych.
- Inwentaryzacja jest między innymi po to, by wykluczyć sytuacje, w których znaki sobie przeczą - mówi Bartosz Sokół z toruńskiego magistratu.
Opracowanie pełnej dokumentacji znaków w Toruniu ma potrwać do września. Będzie nas kosztować ok. 100 tys. zł. Inwentaryzacją zajmie się bydgoska Pracownia Projektowa Emdrog. Jej pracownicy sprawdzą funkcjonowanie i utrzymanie wszystkich znaków, przyjrzą się również światłom drogowym, sygnalizatorom dźwiękowym i wszystkim urządzeniom, które mają poprawić bezpieczeństwo na naszych ulicach. Później przedstawią kompletne dane - także w formie elektronicznej.
To jednak dopiero początek, bo miasto chce w przyszłości zlecić opracowanie kompletnego modelu ruchu drogowego.
- Chodzi o system, który np. pomoże symulować, jak rozłoży się natężenie ruchu przy objazdach albo robotach drogowych - wyjaśnia Bartosz Sokół. - Ale to przyszłość.
Czytaj e-wydanie »