Szala goryczy przebrała się w piątek, kiedy czwórka młodych mężczyzn najpierw naubliżała wracającej z pracy policjantce, a potem, na przystanku autobusowym jeden z nich uderzył ją butelką w głowę.
Bydgoszcz. Rozbił policjantce butelkę na głowie. Grozi mu 10 lat
Nikt nie zareagował
Sytuacja przypominała tragedię sprzed ponad roku, gdy w Warszawie, dwóch chłopców zadźgało nożem policjanta tylko za to, że na przystanku zwrócił im uwagę. Do obu zdarzeń doszło przy biernej asyście innych pasażerów.
I choć wszystkich sprawców z bydgoskiego autobusu udało się zatrzymać, a policjantka nie odniosła większych obrażeń, to bydgoscy przewoźnicy wprowadzili nowe zasady reakcji w podobnych sytuacjach.
Chuligani postoją na przystanku
- Od wczoraj kierowca każdego autobusu, który zobaczy niepokojącą sytuację, został zobowiązany do natychmiastowego zatrzymania pojazdu na najbliższym przystanku, gdzie ma włączyć światła awaryjne, dostępne sygnały dźwiękowe i czekać na patrol policji - tłumaczy Piotr Kurek, rzecznik prasowy Urzędu Miasta w Bydgoszczy.
Z założenia ma to zwiększyć liczbę potencjalnych świadków oraz ułatwić natychmiastową lokalizację chuliganów. Do tej pory bowiem kierowca po zgłoszeniu incydentu jechał dalej, a policja szukała autobusu na trasie. - Przymusowy postój na przystanku jest rozwiązaniem dość radykalnym, ale po pierwsze stosowanym już w innych miastach zachodniej Europy, a po drugie skróci czas oczekiwania na interwencję nawet od 5 do 10 minut - przekonuje Kurek.
Dodatkowo nad bezpieczeństwem pasażerów czuwać mają cywilne patrole policji. Powstanie też komunikacyjna mapa zagrożeń. Ma ona być na bieżąco aktualizowana, aby policja i straż miejska mogła elastycznie i możliwie szybko reagować.
To dobre rozwiązanie
Nowe zasady objęły wszystkich największych bydgoskich przewoźników - MZK, Mobilis, w którego autobusie nr 69 doszło do piątkowego zdarzenia oraz PKS.
Więcej już dziś w papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej".
Czytaj e-wydanie »