Okazuje się, że kasjerka podbierała gminne pieniądze od 2005 roku. Leszek Duszyński potwierdza: - Proceder rozpoczął się jeszcze w czasach kiedy burmistrzem był Jacek Kraśny.
W 2008 roku Anna G. "wpadła", okazało się że w kasie brakuje około 30 tysięcy złotych. Pieniądze zwróciła i sprawa przycichła. Leszek Duszyński zapewnia, że wtedy nie miał pojęcia o brakach w kasie. Teraz okazuje się, że po 2008 roku urzędniczka zaczęła podbierać coraz większe sumy.
Przeczytaj: Ile kasy zniknęło z mogileńskiego ratusza? Kontrolerzy w akcji
Zaczęło się od 2 tysięcy
Dziś kontrolerzy doliczyli się, że brakuje ponad 170 tysięcy złotych. Sprawa wyszła na jaw, kiedy jeden z podatników zgłosił nieścisłości w potwierdzeniu wpłat. Na początku mowa była , że brakuje w kasie około 2 tysięcy złotych. Leszek Duszyński mówi, że był przekonany, iż w kasie brakuje tylko tej niewielkiej sumy. Ale w trakcie kontroli straty rosły - najpierw mowa było o 60 tysiącach, potem 80 tysiącach, teraz ratusz potwierdza, że brakuje ponad 170 tysięcy złotych.
Sprawę kradzieży pieniędzy badają śledczy, trwają przesłuchania urzędników. Leszek Duszyński zapowiada, że oprócz sprawy karnej, jaką prowadzi prokuratura gmina zamierza wystąpić z powództwem cywilnym przeciwko kasjerce. Ratusz będzie próbował odzyskać pieniądze.
Skarbniczka może stracić stanowisko
Tymczasem na najbliższej sesji radni będą dyskutować nad tym, czy skarbnik gminy powinna pozostać na swoim stanowisku. Leszek Duszyński będzie wnioskował o jej odwołanie, bo kasjerka była podwładną Emilii Gałęzewskiej. Zdaniem włodarza braków w kasie nie byłyby, gdyby był odpowiedni nadzór nad pracownicą wydziału finansowego. Ale bez zgody rady miejskiej burmistrz nie może zwolnić skarbnika.
Czytaj e-wydanie »