Miniona sobota zapisze się w historii Kruszwicy, jako dzień ludzi o wielkich sercach. Na apel Fundacji DKMS Polska i najbliższych chorego chłopca, stawili się oni w Centrum Kultury "Ziemowit", by trafić do rejestru dawców szpiku kostnego, jedynego leku, który może przywrócić Kacprowi zdrowie.
- Akcja rozpoczęła się o dziesiątej. Trwa zaledwie kilka minut, a już 29 osób oddało próbki krwi - relacjonował przedstawiciel fundacji.
Pół godziny później lista dawców potroiła się. A o godzinie 16, kiedy zakończono akcję, było ich aż 448.
Przeczytaj koniecznie: Przeszczepmy im życie!
Trzeba pomagać
Do rejestru dawców trafił Krzysztof Konieczyński. - Dlaczego tu przyszedłem? Bo Kacper jest moim krewniakiem. To mnie zmobilizowało, ale tak naprawdę już od dawna myślałem o tym, by zostać dawcą- usłyszeliśmy.
Ze wsparciem śpieszyli nie tylko krewniacy. - Pomagam, bo kiedyś i ja mogę oczekiwać od innych takiej pomocy - stwierdza Monika Dziatkowicz z Kruszwicy.
W akcję zaangażowała się duża grupa wolontariuszy - lekarz, pielęgniarki, pracownicy oświaty.
- Jesteśmy z podstawówki w Rusinowie. Pomagamy rodzinie koleżanki. Zajmujemy się rejestracją dawców. Przed rozpoczęciem dzisiejszej akcji mieliśmy spotkanie z przedstawicielami fundacji. Przeszliśmy krótki kurs - informuje Katarzyna Przybylska.
Wspaniała organizacja
Renata Rafa z Fundacji DKMS Polska przypomina, że rodzice Kacpra Piotrowskiego skontaktowali się z nią po podobnej akcji we Włocławku.
- Spotkałam się z mamą chłopca. Ustaliłyśmy zasady współpracy. Ponieważ rodzice przebywają z Kacprem w szpitalu, w organizację zaangażowała się ciocia 10-latka - opowiada Renata Rafa.
W sobotę wszystko dopięte było na ostatni guzik.
Chłopiec walczy
Kacper Piotrowski zachorował na białaczkę w 2009 roku. Rozpoczęło się leczenie. Gdy wydawało się, że wszystko jest w porządku, choroba zaatakowała ponownie. Od kwietnia, z krótkimi przerwami, chłopiec przebywa w szpitalu. Obecnie jest w domu. Do "Ziemowita" nie mógł przyjść. - Kacper ma osłabioną odporność. Nie może przebywać wśród tylu ludzi - dowiedzieliśmy się od mamy, Karoliny Piotrowskiej.
10-latek dzielnie znosi swoją chorobę. - Nie wiem, czy dorosła osoba byłaby aż tak silna w walce z białaczką, jak nasz syn - dodaje tata, Sławomir Piotrowski.
Rodzice z niedowierzaniem patrzyli na to, ile osób pospieszyło w sobotę z pomocą. Trzymamy kciuki za to, żeby wśród nich znalazła się ta, której szpik będzie można przeszczepić 10-latkowi. Tymczasem już w środę Kacper znów wraca do szpitala.
Czytaj e-wydanie »