Sierżanci Karol Musolf i Bartosz Kaźmierczak z bydgoskiej prewencji, pełnili służbę w Śródmieściu. Krótko po godzinie 11 podszedł do nich przechodzeń z informacją, że na chodniku przy placu Wolności leży nieprzytomny mężczyzna. - Pan leżał bez ruchu - opowiada Karol Musolf. - Natychmiast wezwaliśmy pogotowie, które pojawiło się kilka minut później. Zauważyliśmy, że mężczyzna przestał oddychać. Od razu przystąpiliśmy do przywracania oddechu i krążenia. Po przyjeździe karetki, przekazaliśmy pacjenta ratownikom medycznym - dodaje.
Na pytanie, czy czuje się bohaterem, sierżant Musolf dodaje skromnie. - To nic wielkiego, taki mamy obowiązek. Jesteśmy z tym obyci, miesiąc temu mieliśmy identyczny przypadek.
Nie wszyscy jednak tak reagują. Socjolog Michał Cichoracki: - Nie udzielamy pierwszej pomocy, bo po prostu brakuje nam elementarnej wiedzy w tym zakresie. Boimy się zaszkodzić. Z tematem stykamy się sporadycznie, głównie na zajęciach w szkołach i kursach prawa jazdy, ale wiadomo, że jest to traktowane po macoszemu. Jestem przekonany, że gdyby znajomość tematu była większa, więcej osób decydowałoby się na działanie. Duże znaczenie ma też fakt, że w ludzkiej naturze jest unikanie sytuacji, ludzi, przedmiotów, które nie budzą pozytywnych skojarzeń. A takimi jest śmierć i zagrożenie życia - dodaje socjolog.
Sytuacja pokazuje policjantów nie tylko jako twardych służbistów, bezwzględnie wlepiających kolejne mandaty, ale jako odważnych ludzi czynu. 90 procent ludzi nie ma pojęcia o udzielaniu pierwszej pomocy. Choć to - teoretycznie - obowiązek, ludzie boją się reagować, by, zamiast pomóc, nie zaszkodzić jeszcze bardziej.
Czytaj e-wydanie »