Gospodarze przystąpili do meczu podbudowani wygraną sprzed tygodnia. Dlatego trener Grzegorz Kapica "nie majstrował" zbytnio ze składem. .
Tego się nie spodziewali
Calisia ustawiła się wysoko. I tym zaskoczyła podopiecznych Grzegorza Kapicy, którzy przez dłuższy czas nie mieli pomysłu, jak skruszyć kaliski mur. Brakowało prostopadłych piłek za plecy obrońców Calisii. A jednak to gospodarze bliżsi byli objęcia prowadzeni. W 9. min po akcji Kaźmierowskiego w wybornej sytuacji znalazł się Parzy; niestety pomocnik Chojniczan-ki źle trafił w piłkę.
W 18. min tylko tajemnicą Pieczary będzie dlaczego Chojniczanka nie prowadzila 1:0. Kaźmierowski znakomicie ominął Ludwikowskiego, spod końcowej linii wycofał piłę do Pieczary, który z 5 m trafił w obrońcę Calisii - Maksymowa.
Chociaż to drużyna z Chojnic posiadała inicjatywę, to dobrze zorganizowani w środku pola goście, raz po raz, odgryzali się. Piłki kierowane były najczęściej do błyskotliwego Nigeryjczyka Odunki. W 24. min właśnie on rozprowadził akcję po prawej stronie, wymienił piłkę z Ciesielskim, by oddać strzał. Kołbie nie udało się przechwycić pilki. Dopadł do niej Gościniak i bez namysłu uderzył do siatki. 0:1!
Stracony gol ostudził miejscowych, A Calisia grała swoje. Po odbiorze w środku pola błyskawicznie organizowała się do kontrataku. W 42. min powinno być 2:0. Ciesielski nie trafił z kilku metrów w światło bramki.
Zmiana w środku. I stylu
Pierwsze 10 minut po przerwie nie przyniosło poprawy w grze. Dlatego też Kapica zdecydował się na zmianę w środku pola. Na boisku pojawił się Atanackovic. - Mieliśmy kłopoty w tym sektorze boiska, dlatego liczyłem, że Saszka uporządkuje grę - uzasadniał decyzję opiekun Chojniczanki
I jego słowa natychmiast znalazły potwierdzenie. Była 58. min. Kilka wymian piłki w środku, o futbolówkę zawalczył Pieczara. Zagrał do Kaźmierows-kiego, a ten strzałem w długi róg doprowadził do wyrównania.
Dla miejscowych był to sygnał do bardziej energicznych ataków. Chwilę później w polu karnym Tarnowski zakręcił obrońcą, odsunął piłkę na lewą nogę, lecz rywal wystawił rękę. Sędzia nie miał wątpliwości i wskazał na punkt 11 m. Do piłki podbiegł Pieczara, ale uderzył lekko i w sposób sygnalizowany, więc Ludwikowski złapał ją.
Co się odwlecze, to... W 72. min mieliśmy kolejną próbkę współpracy duetu napastników. Kaźmierowski strącił głową piłkę do Pieczary. A że obrońcy Calisii lekko przysnęli, napastnik gospodarzy uderzył w sam róg i gospodarze mogli cieszyć się z prowadzenia.
- Jesteśmy frajerami - mówił po meczu Grzegorz Dziubek, trener gości. - Już do przerwy powinniśmy sobie zapewnić wygraną. W drugiej połowie cofnęliśmy się i sprowadziliśmy na siebie nieszczęście.