Na razie nie warto patrzeć w tabelę i analizować, bo różnice między zespołami są minimalne i łatwe do nadrobienia. Można tylko powiedzieć, że już nie ma drużyny, która mogłaby mieć komplet punktów. W ostatniej kolejce tę szansę zmarnowały Bogdanka Łęczna i Wisła Płock, które uległy na własnym boisku odpowiednio - Ruchowi Radzionków i Termalice Bruk-Bet Nieciecza. I tu dygresja związana z regionem. Jedną z bramek dla Ruchu zdobył Marcin Krzywicki. Wychowanek Zawiszy został wypożyczony do Radzionkowa z Cracovii i już w pierwszym występie strzelił gola.
Podwójnie osłabieni
W meczu z GKS Katowice zespół Olimpii stracił nie tylko dwa punkty, ale także dwóch zawodników. W jakiś sposób przyczynił się do tego sędzia Łukasz Bednarek. "Sprawiedliwy" z Koszalina, w większości opinii, zbyt pochopnie usunął z boiska Bartłomieja Kowalskiego.
- Umówiłem się z arbitrem na analizę tej sytuacji i jego interpretację, ale nie usłyszałem przekonujących mnie argumentów - twierdzi Marcin Kaczmarek, trener Olimpii. - Po jego decyzji cały nasz plan taktyczny runął. Trudno teraz przypuszczać jak wyglądałby mecz gdybyśmy grali w pełnym składzie. Jednak skoro w dziesięciu potrafiliśmy walczyć jak równy z równy, a długimi momentami przeważaliśmy, to... - nie kończy szkoleniowiec, ale można jasno, z jego wypowiedzi wysnuć, że o zwycięstwo byłoby o wiele łatwiej. A tak skończyło się na 1:1. Dosłownie wydartym w ostatniej chwili.
Grudziądzan trzeba pochwalić za ambicję, determinację i wolę walki, ale zganić za nonszalancje w obronie. Strata takich goli jak z GKS nie przystoi drużynie pierwszoligowej z ambicjami za jaką uważamy ekipę w biało-zielonych strojach.
Druga strata to kontuzja Piotra Ruszkula, który naderwał więzadła w kolanie i czeka go co najmniej dwa tygodnie przerwy. Trener Kaczmarek będzie musiał dać szansę zmiennikom. W ataku czeka na to Przemysław Sulej, który zapewnił punkt z katowiczanami. Podrażniony też jest Łukasz Tumicz, który nie znalazł się meczowej osiemnastce. W defensywie na swoją szansę czekają Dawid Ptaszyński, nieźle grający w końcówce poprzedniego sezonu oraz doświadczony Tomasz Copik.
Trzy warianty
Kadrowych problemów nie ma za to Janusz Kubot, prowadzący Zawiszę Bydgoszcz . Jednak sen z oczu szkoleniowca spędza brak skuteczności jego zawodników. Jeden gol w trzech meczach i to strzelony nie po akcji, ale w wyniku błędu rywala chluby nie przynosi. - Trening, trening i jeszcze raz trening - takie ma być panaceum na kłopoty strzeleckie w opinii szkoleniowca. Jego zdaniem, to że zawodnicy marnują okazje jest wynikiem braku umiejętności.
Co więc może zrobić opiekun Zawiszy, by poprawić ten element gry? Po pierwsze - może konsekwentnie stawiać na Rafała Leśniewskiego i czekać, aż ten się przełamie. Po drugie - jeśli stosuje zasadę rotacji, to teraz swoją szansę powienien dostać Wojciech Okińczyć. Po trzecie wreszcie - może poprosić prezesa Radosława Osucha o transfer jakiegoś napastnika z nazwiskiem, który jest wolny na rynku.
Jednak wtedy tych napastników będzie w Zawiszy aż sześciu. Przypomnijmy, że rehabilitację po zabiegu rekonstrukcji więzadeł przechodzi Łukasz Ślifirczyk. Z kolei Benjamin Imeh ma naciągniętą pachwinę i będzie pauzował około miesiąca.
Już w środę zawiszanie grają zaległy mecz o Puchar Polski z Gryfem Wejherowo. Lepszej okazji na przełamanie strzeleckiej niemocy, niż mecz z trzecioligowcem chyba nie ma.