https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Zalew Koronowski. Pomoc mogła nadejść szybciej

Adam Lewandowski
Na tę najszybszą łódź ratunkową złożyli się: gmina, powiat i urząd marszałkowski
Na tę najszybszą łódź ratunkową złożyli się: gmina, powiat i urząd marszałkowski Adam Lewandowski
Przedwczoraj na Zalewie Koronowskim po raz drugi w tym sezonie doszło do wybuchu gazu na jachcie. O tej tragedii już pisaliśmy. Dziś podajemy więcej szczegółów.

Jachtem typu "venus" wyczarterowanym z przystani Wind w Romanowie płynęła rodzina z Polic, woj. zachodnio-pomorskie. Sygnał o wybuchu najpierw dotarł do Gminnego Centrum Zarządzania Antykryzysowego w Koronowie.

Natychmiast informację przekazano do stacjonujących w Pieczyskach: ratownika WOPR i posterunku policji wodnej. Popłynęli razem najszybszą łodzią - zakupioną w zeszłym roku przez władze gminy Koronowo łodzią OSP - przekazaną Adamowi Kamińskiemu, zatrudnionemu przez gminę ratownikowi WOPR.

Przeczytaj też: Wybuch butli z gazem na jachcie. Dwóch poparzonych.

- Mieliśmy informację, że wybuch nastąpił gdzieś na wysokości Wielonka - opowiadają ratownicy. - Tymczasem okazało się, że za Sokole Kuźnica, a dokładnie na wysokości stanicy wodnej, która leży już na terenie powiatu tucholskiego. Znaleźliśmy ich.

W tym czasie z Bydgoszczy wystartował już helikopter i z Koronowa wyjechała karetka pogotowia oraz straż pożarna. Pierwszej pomocy poparzonym udzielili ratownicy - Adam Kamiński i Marek Mikołajski oraz policjanci. Zużyli wszystkie aquażele i obandażowali ofiary wybuchu.

W tym czasie krążył już nad nimi helikopter. Gdzie wylądował? W... Koronowie.

- Opatrzyliśmy rannych i popłynęliśmy z nimi do promu w Wielonku. To trwało 9 minut. A przecież znamy Zalew Koronowski jaki własną kieszeń i wiemy, że za stanicą jest polana, na której można było usiąść. W dwie minuty bylibyśmy już tam - opowiadają ratownicy.

Dopłynęli więc do promu w Wielonku, gdzie czekała już koronowska karetka pogotowia ratunkowego. Zabrała rannych i wiozła do Koronowa, gdzie jest lądowisko dla helikoptera. Jazda karetką zajęła kolejny kwadrans. Stąd dopiero ranni z oparzeniami I i II stopnia polecieli do szpitala im. Biziela. 14-letni chłopak trafił do oddziału chirurgii dziecięcej. Drugi poparzony ma 53 lata.

Czy droga do bydgoskiego szpitala musiała być tak długa?

Biorący udział w akcji - a rozmawialiśmy wczoraj z ratownikami WOPR, strażakami OSP, a także z policjantami - dają do zrozumienia, że zawiniła łączność. Bo przecież gdyby będący na miejscu mieli bezpośredni kontakt z helikopterem, to mógłby on usiąść znacznie bliżej jachtu. Bez dowożenia karetką ofiar wybuchu gazu.

Znający teren wokół Zalewu Koronowskiego są w tej opinii zgodni. Przeszkodą okazał się tak brak dróg dojazdowych do linii brzegowej akwenu. Stąd kurs łodzią ratunkową aż do promu w Wielonku.

Okazuje się, że zgodnie z ustawą łączność z dyspozytorem pogotowia i helikopterem mają tylko dyżurny Gminnego Centrum Zarządzania Antykryzysowego w Koronowie oraz strażacy OSP Koronowo i Mąkowarsko, które działają w ramach KSRG (Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego).

Ratownicy WOPR, policjanci z posterunku wodnego takich uprawnień nie mają. Choć to oni przecież są pierwsi na wodzie i od nich zależy powodzenie każdej akcji. Czy nie powinni zatem, gdy liczy się każda minuta, również dysponować bezpośrednią łącznością?

Jest jeszcze jedna sprawa - bezpieczeństwa na łodziach. Drugi w tym sezonie wybuch gazu na jachtach dowodzi, że z butlą gazu pod pokładem bezpiecznie nie jest. Może powinna być w przewiewnym miejscu na pokładzie? A co sądzą o tym sami wodniacy? Czekamy na opinie.

Wyświetl większą mapę

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 6

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

p
ponky
O ile dobrze zrozumiałem artykuł jacht był wypożyczony z przystani żeglarskiej Wind? W przypadku uszczerbku na zdrowiu policja przeprowadzi dochodzenie ws.wypadku i ewentualnie skieruje wnioski do prokuratury. Pozostaje kwestia oc i dochodzenia roszczeń przez pokrzywdzonych na drodze procesu cywilnego.
T
Tomek Janiszewski
Butle z gazem na ogół nie wybuchają, wybucha wewnątrz łodzi gaz ulatniający się z niesprawnej instalacji lub zgaszonej lecz niezakręconej kuchenki. Radykalnym sposobem zabezpieczenia się przed tymi groźnymi wypadkami jest uzytkowanie na jachtach kuchenek innego rodzaju niż gazowe, na przykład spirytusowych ORIGO.
l
lex
O ile dobrze zrozumiałem artykuł jacht był wypożyczony z przystani żeglarskiej Wind? W przypadku uszczerbku na zdrowiu policja przeprowadzi dochodzenie ws.wypadku i ewentualnie skieruje wnioski do prokuratury. Pozostaje kwestia oc i dochodzenia roszczeń przez pokrzywdzonych na drodze procesu cywilnego.
Z
Zenek
Ty przerażony, a ty masz słome we łbie czy rozum? Jak to kto odpowiada? Jak to jak sie zabezpieczyć? Odpowiada ten kto ponosi ponosi odpowiedzialność. Butle bez powodu nie wybuchają! Wystarczy używać głowy, a precyzyjniej mówiąc MÓZGOWNICY i to będzie najlepsze zabezpieczenia. Winnych zawsze zaczynaj szukać od siebie. Żenada jakie społeczeństwo jest zidiociałe..
p
przerażony
Mam pytanie wzw.z tą sytuacją, kto odpowiada prawnie za takie wypadki? Jak można się zabezpieczyć żeby bezpiecznie spędzić urlop na wodzie? Ewentualnie gdzie szukać winnych?
ś
świadek zdarzenia
Panie redaktorze, żeby być dobrym dziennikarzem to trzeba pisać fakty, a nie blubry! Faktem jest to, że Pan nie ma pojęcia jak przebiegała akcja ratownicza podczas wybuchu gazu na statku wodnym ( JACHT )!!! Gminne Centrum Zarządzania Kryzysowego, a nie Panie redaktorze Antykryzysowe dostało zgłoszenie później niż inne służby ratownicze! TEGO PAN TEŻ NIE WIEDZIAŁ? Śmigłowiec LPR lądował około 1 km od zdarzenia, a nie tak, jak Pan pisze, że w Koronowie. OSP KSRG Mąkowarsko brało udział w akcji, a nie OSP Koronowo Jaki z tego morał?
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska