Łukasz W. we wrześniu ubiegłego roku dostał 2,5 roku odsiadki. Miesiąc później miał stawić się do odbycia kary w bydgoskim Areszcie Śledczym. Nie przyszedł.
Elżebieta Dyks sama stara się wytropić chuliganów, którzy w 2006 roku pobili jej syna. Dramat rozegrał się przy ulicy Modrakowej. Jarosław Dyks został dotkliwie skatowany - od siedmiu lat jest sparaliżowany, wymaga ciągłej opieki medycznej, nie może sam się poruszać.
Przeczytaj także: Wyrok w sprawie brutalnego pobicia Jarka Dyksa, strony są niezadowolone
Matka Jarka twierdzi, że wie, dlaczego Łukasz W., drugi ze sprawców pobicia tak długo nie został namierzony przez policję. Według Elżbiety Dyks chuligan, którego ojciec ma być policjantem, jest dobrze poinformowany, w jaki sposób unikać odsiadki. - Wciąż mam jednak nadzieję, że dzięki moim informacjom W. w końcu zostanie przetransportowany do Polski. Przecież jest skazany prawomocnym wyrokiem.
Na początku lipca, również dzięki informacjom, które kobieta przekazała policji, w niemieckim Brunszwiku doszło do zatrzymania Michała Sz. W 2010 roku mężczyzna - główny sprawca pobicia - usłyszał wyrok 5 lat więzienia. Miesiąc później nie stawił się do odbycia kary. Sąd wydał za nim Europejski Nakaz Aresztowania.
Przeczytaj: Kat Jarka Dyksa ukrył się w Niemczech
- Sz. Został zatrzymany 8 lipca - mówi Maciej Osinski, z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji. - Nie chciał poddać się uproszczonej procedurze ekstradycyjnej.
Sąd przystąpił zatem do wszczęcia pełnego postępowania. - Tak niestety już jest, że na terenie Niemiec obowiązuje tamtejsza jurysdykcja. Niemiecka policja kieruje się własnymi priorytetami. Nie mamy wpływu na jej tryb pracy - wyjaśnia komisarz Maciej Daszkiewicz z bydgoskiej KWP.
Czytaj e-wydanie »