Byłeś kiedyś w sex shopie? - No byłem - nieśmiało odpowiada Sebastian, spotkany przez nas na ulicy młodzieniec. Chwila rozmowy i... język mu się rozwiązuje.
- Poszedłem z ciekawości. Ale nic nie kupiłem. Chociaż mnie korciło. Mocno - przyznaje.
Co korciło? Nie chciał zdradzić. - O takich sprawach się nie rozmawia - skwitował jedynie.
O "tych" sprawach nie chciała rozmawiać również pani Danuta, atrakcyjna kobieta po pięćdziesiątce. Czy odwiedziła kiedyś sklep z erotycznymi gadżetami?
Przeczytaj także:Seksting. Coraz więcej nastolatków publikuje swoje nagie zdjęcia
- A u nas taki w ogóle jest? - pyta zdziwiona.
Czyli grudziądzanie to tradycjonaliści? Miłość zostawiają za zamkniętymi na cztery spusty drzwiami?
Kogo o to zapytać, jeśli nie pracowników jedynego w naszym mieście punktu z erotyką.
- Przychodzą zarówno młodsi jak i starsi - mówi Eliza Maziarz, sprzedawca. "Starsi", czyli nawet 80-latkowie. Mężczyźni w tym wieku najczęściej kupują środki na potencję. - Często sięgają też po filmy dla dorosłych - dodaje Eliza Maziarz.
Największym powodzeniem wśród kobiet cieszy się skąpa bielizna i sztuczne penisy. Co ciekawe, wibratory kupują też mężczyźni. - Jako prezent dla swoich pań - dodaje pracowniczka centrum erotyki.
Do sklepiku zaglądają też pełnoletni młodzi ludzie.
- Na urodziny, wieczory kawalerskie lub panieńskie kupują pejcze i kajdanki. Tak dla zabawy - twierdzi Eliza Maziarz.
Specjaliści twierdzą, że w chodzeniu do sex shopu nie ma niczego złego. - Jeśli partnerzy razem ustalają, że będą używali jakiegoś gadżetu, to nie powinno to negatywnie wpływać na relacje między nimi - twierdzi lek. med. Zbigniew Fronczek, seksuolog z Bydgoszczy.
Zaznacza jednak, że "zabawki" nigdy nie powinny być traktowane jak cel w sam sobie. Bo w takim przypadku, kochankowie skupiają się na gadżecie, a nie na sobie.
Zdaniem doktora Fronczka, w sex shopie pomocy nie powinni szukać ci, którzy mają rzeczywiste zaburzenia seksualne. - Może im pomóc tylko specjalista. Niestety, w Polsce jest ich tylko 150. W Grudziądzu nie ma żadnego - twierdzi lekarz.
Dlaczego? - Bo wciąż nie ma popytu - ocenia Marek Nowak, lekarz i dyrektor grudzią-dzkiego szpitala. - Kiedy 15 lat temu zatrudniłem pierwszego psychologa, wiele osób podniosło alarm. Twierdzili, że chcę z pacjentów zrobić idiotów. Gdybym przyjął seksuologa, mogliby zareagować tak samo.
W jego przekonaniu, w naszym szpitalu obowiązki specjalisty od seksu przejęli pospołu: ginekolodzy i psycholodzy. - Jeśli ordynator oddziału psychiatrii, który u nas powstanie, zgłosi zapotrzebowanie na seksuologa, to go zatrudnię - wyjaśnia Nowak.
Czytaj e-wydanie »