Przy odrobinie szczęścia i dobrej znajomości rynku można trafić na niezłego piłkarza.
Wszystko dlatego, że kluby ekstraklasowe zamykają kadry i pozbywają się piłkarzy, którzy nie mają szans. Przykład? W Lechu wolną rękę dostali bramkarz Grzegorz Kasprzyk, obrońca Seweryn Gancarczyk i napastnik Tomasz Mikołajczak. Największym problemem w zatrudnieniu takich graczy jest zapewnienie im odpowiedniego wynagrodzenia. Są oni przyzwyczajeni do zarobków na poziomie ekstraklasowym i rzadko kiedy godzą się na znaczną obniżkę uposażeń.
Z bydgoskim klubem trenuje od czwartku Tomasz Chałas. Według naszych informacji wychowanek Znicza Pruszków pokazał się z dobrej strony. Był próbowany jako wysunięty napastnik. Jako "9" nieźle utrzymywał się przy piłce i współpracował ze skrzydłowymi. - Najpierw spotkam się z prezesem i będziemy rozmawiać co zrobić - mówił wczoraj Janusz Kubot, trener zawiszan. Do spotkania miało dojść wieczorem. Podczas niego obaj mieli rozmawiać nie tylko o Chałasie, ale także o innych wzmocnieniach w zespole.
Przeczytaj też: Zawisza Bydgoszcz na właściwym torze. Majkowski kontuzjowany
Ofensywny ból głowy
Pozyskanie nowego zawodnika wiąże się z roszadami w składzie. Jeśli Chałas przekonał do siebie szkoleniowca, a ten namówi na transfer prezesa Radosława Osucha, to trzeba będzie wypożyczyć kogoś lub sprzedać, bądź rozwiązać kontrakt.
Po pozyskaniu Chałasa ofensywnych graczy będzie w nadmiarze. Przypomnijmy, że w składzie Zawiszy są : Imeh, Jackiewicz, Leśniewski, Okińczyc i Wójcicki. Nie można zapomnieć o Ślifirczyku, który przechodzi rehabilitację po operacji więzadeł krzyżowych w kolanie. Jednak on zagra najwcześniej wiosną.