- Moja córka idąc do szkoły musi przejść przez pasy przy ul. Wyszyńskiego. Dzięki temu, że jest tam pan "agatka" mniej martwię się o dziecko - mówi pani Magdalena z Bydgoszczy, mama 11-letniej Dominiki. - Uważam, że przeprowadzaczy powinno być jak najwięcej, bo przecież chodzi tu o zdrowie i życie dzieci.
Problem w tym, że zatrudnianie "agatek" niemało kosztuje. We Włocławku przeznaczono na ten cel 37 tys. zł. Na ulicach miasta pracuje pięć "agatek" - przy Zespole Szkół Elektrycznych oraz trzech podstawówkach. Są to najbardziej ruchliwe miejsca.
Przeczytaj też: Będzie więcej "Agatek" w Bydgoszczy
W Inowrocławiu pracuje obecnie 6 "agatek". Przeprowadzają dzieci przy 5 szkołach podstawowych i jednym z czterech miejskich gimnazjów. W wydziale oświaty urzędu miasta poinformowano nas, że w ub. roku szkolnym osób pracujących na przyszkolnych "zebrach" było więcej. Na przykład, przy SP nr 2 o bezpieczeństwo dzieci dbały dwie panie, a obecnie jest jedna. - Mimo to liczba "agatek" przy szkołach jest wystarczająca na tyle, aby dzieci mogły bezpiecznie przechodzić przez jezdnię - zapewniają w urzędzie.
W Grudziądzu parę lat temu zatrudniano osoby przeprowadzające dzieci przez ulicę w ramach prac interwencyjnych. Było tu kilku pracowników. - Obecnie nie mamy "agatek" - informuje Magdalena Jaworska-Nizioł, rzecznik Urzędu Miejskiego w Grudziądzu. - Skupiliśmy się na oznakowaniu przejść budowie progów zwalniających, stawianiu barierek oraz w razie potrzeby sygnalizatorów świetlnych. Pojawiły się one, na przykład na prośbę rodziców i dyrekcji Szkoły Podstawowej nr 16, w której sąsiedztwie znajduje się przedszkole, przy skrzyżowaniu ulic Filomatów i Piłsudskiego. Ponadto przed rozpoczęciem roku szkolnego straż miejska dokładnie sprawdza stan przejść przy szkołach.
W Toruniu na "agatki" przypada 12,5 etatu. - Dodatkowo w jednej ze szkół przeprowadzaniem dzieci w określonych godzinach zajmuje się troje pracowników obsługi - dodaje Janusz Pleskot, zastępca dyrektora wydziału edukacji Urzędu Miasta Torunia.
Bydgoszcz ma natomiast 38 etatów dla "agatek". - Moim zdaniem jest to wystarczająca liczba - mówi Andrzej Jankowski, dyrektor Centrum Integracji Społecznej w Bydgoszczy. - "Agatki" nie są przypisane na zawsze do danego przejścia. Jeśli jest taka potrzeba, na prośbę szkoły możemy przesunąć opiekuna dzieci w inne miejsce. Także do nas powinny zwrócić się osoby, które mają zastrzeżenia do pracy "agatek".