- Biogazownie to dobra rzecz - uważa Maria Sikora z Kujawsko - Pomorskiego Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Minikowie, oddział w Przysieku. - Dostarczają energię elektryczną i cieplną, mogą też dać nowe miejsca pracy i dodatkowe pieniądze do budżetu gminy. Poza tym, rolnik może mieć umowę na kiszonkę i kupować za grosze nawóz organiczny.
Dodaje, że podstawowym warunkiem jest surowiec - powinien być taki sam i należy go dostarczać nieprzerwanie. Bo nieprzyjemne zapachy pojawiają się tylko wtedy, gdy jest dowożony. W trakcie fermentacji nie powinno nic śmierdzieć. Także końcowy odpad jest bezwonny.
Razem można więcej
Ważne jest więc to, gdzie taka instalacja zostanie zlokalizowana. By móc w pełni wykorzystać nie tylko energię elektryczną ale i cieplną - najlepiej postawić ją przy osiedlu, szkole lub budynku gminy. To paradoks, bo też z drugiej strony - ze względu na te pojawiające się czasem zapachy, lepiej, by została wybudowana na obrzeżach wsi.
Maria Sikora podkreśla, że wokół biogazowni zrobiło się wiele szumu. Należy więc zastanowić się, czy warto inwestować w taką budowlę? - Trzeba mieć odpowiedni wsad - większą produkcję zwierzęcą albo sporo ziemi, aby na przykład siać kukurydzę - mówi Maria Sikora.
Rozwiązaniem może być zrzeszenie się gospodarzy, tak by wkład był dostarczany stale od większej liczby rolników, którzy sami nie mają wystarczająco dużej produkcji.
A w woj. kujawsko-pomorskim średnia powierzchnia gospodarstw to ok. 15 ha. Rolnik z takim gospodarstwem nie będzie samowystarczalny, musi znaleźć dodatkowe źródła surowca do biogazowni.
Doradczyni dodaje, że warto też przeanalizować, czy jest tyle pól dookoła ewentualnej instalacji, by rolnik mógł wywozić to, co pozostanie po fermentacji.
Biogazownia w każdej gminie
Szef resortu rolnictwa, Marek Sawicki, stawia na zieloną energię. Zwłaszcza, że do 2020r. Polska zobowiązała się, że co najmniej 15 proc. proc. energii będzie wytwarzane z OZE (odnawialnych źródeł).
W tym celu stworzony został plan "Kierunki rozwoju biogazowni rolniczych w Polsce w latach 2010-2020". Rząd założył w nim, że w każdej polskiej gminie do 2020 roku powstanie średnio jedna biogazownia wykorzystująca biomasę pochodzenia rolniczego. Jak podaje portal www.wnp.pl, planuje, że do roku 2020 powstanie w Polsce ponad 25 tys. takich instalacji. A to, zgodnie z szacunkami Ministerstwa Gospodarki pozwoli uzyskać moc rzędu 3 tys. MW.
I wygląda na to, że nie są to tylko zapowiedzi. Marek Sawicki ogłosił, że: "poprawa konkurencyjności wspólnotowego rolnictwa poprzez dywersyfikację źródeł przychodów w rolnictwie, związaną z rozwojem odnawialnych źródeł energii na obszarach wiejskich, jest jednym z priorytetów polskiej prezydencji w zakresie rolnictwa i rozwoju wsi".
Pomoc do 500 tys. zł
A dzięki zmianom w unijnym programie "Różnicowanie w kierunku działalności nierolniczej" już od 27 września ruszy nabór wniosków o dofinansowanie biogazowni. Potrwa do 14 października a wysokość wsparcia, jakie będzie można otrzymać z Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa na realizację takiego przedsięwzięcia wynosi do 500 tys. zł. Ale agencja dofinansuje nie więcej niż 50 proc. poniesionych kosztów inwestycji. W przypadku rolników poszkodowanych przez klęski żywiołowe może wynieść aż 80 proc.
Od 17 października do 4 listopada potrwa druga tura naboru - przeznaczona dla planujących inne inwestycje niż związane z wytwarzaniem biogazu lub energii elektrycznej. Pula pieniędzy przeznaczona na cały program wynosi ok. 365 mln zł.
(więcej na temat warunków przyznania pomocy piszemy na str. 10 dodatku do Gazety Pomorskiej dla prenumeratorów).