Obaj odnieśli kontuzje w niedzielnym meczu półfinałowym w Lesznie. Miedziński przewrócił się za metą trzeciego wyścigu i złamał obojczyk. Początkowo miał być operowany jeszcze tej samej nocy w Lesznie, ale rodzina postanowiła przewieźć go na dokładniejsze badania w Toruniu. Dziś w południe żużlowiec przeszedł operację obojczyka, który został złożony i skręcony śrubami.
Według lekarzy, złamanie nie jest szczególnie skomplikowane i za dwa, trzy tygodnie żużlowiec mógłby spróbować wrócić na tor. A to oznacza, że mógłby wystartować w meczu o złoty bądź brązowy medal. Najwięcej zależy od samego żużlowca. O ile kości wytrzymają, o tyle Miedziński musi poradzić sobie jeszcze z bólem.
Przeczytaj też: Adrian Miedziński złamał obojczyk, Emil Pulczyński nogę!
Miedziński należy do najlepszych jeźdźców Unibaksu, ale kto wie jednak, czy nie poważniejszą stratą będzie brak Emila Pulczyńskiego. Absencję "Miedziaka" bowiem stosunkowo łatwo ukryć. Żużlowiec w ostatnim okresie miał drugą średnią w drużynie i jest na liście trzech zawodników zastępowanych. To oznacza, że w niedzielę każdy z seniorów będzie mógł za niego jeden raz pojechać.
Ale kto zastąpi Pulczyńskiego? To jest poważniejszym problem menedżera Sławomira Kryjoma
Więcej informacji o Unibaksie Toruń we wtorkowej "Gazecie Pomorskiej". Zapraszamy do lektury!