Przed toruńską (i nie tylko) astronomią otwierają się nowe możliwości. Prof. Maria Ostrowska z ministerstwa nauki zadeklarowała, że Polska przystąpi do Europejskiego Obserwatorium Południowego (ESO). To międzynarodowa organizacja zrzeszająca kilkanaście krajów angażujących się w tworzenie obserwatoriów astronomicznych na półkuli południowej (m.in. La Silla). - Do ESO chcieliśmy wejść od wielu lat - mówi prof. Maciej Mikołajewski z UMK, który uczestniczył w spotkaniu w ministerstwie. - Jeśli się uda, to będzie przedsięwzięcie naukowe na miarę przystąpienia Polski do CERN-u czyli Europejskiej Organizacji Badań Jądrowych (w 1991 roku - red.).
Wejście naszego kraju do Europejskiego Obserwatorium Południowego dałoby polskim naukowcom obligatoryjny dostęp do największych na świecie instrumentów badawczych. To dla nas nowe miejsca pracy oraz udział w najważniejszych eksperymentach naukowych, z użyciem najnowocześniejszych technologii.
Ale czy ESO nas przyjmie? - Tak, jesteśmy dużym krajem, o bardzo dobrej pozycji astronomii, pozostaje kwestią - na jakich warunkach - mówi profesor.
Czytaj także: Astromaniacy opanowali Barbarkę
Resort nauki w ciągu miesiąca zobowiązał się opracować instrukcję negocjacyjną, deklarując również możliwość zapłaty rocznej składki (kilkanaście lub ponad dwadzieścia mln zł) za udział Polski w organizacji.
Prof. Mikołajewski przyznaje, że nie spodziewał się aż takich efektów spotkania w ministerstwie. - W zasadzie to byliśmy gośćmi posła Grzegorza Karpińskiego, który zresztą całą kadencję nękał rząd interpelacjami w tej sprawie. Naprawdę włożył w to dużo pracy. Ale zbliżają się wybory, więc myśleliśmy, że jedziemy usmażyć kiełbasę wyborczą. Byliśmy niezwykle zaskoczeni, kiedy padły konkretne terminy. Przecież przystąpienie Polski do ESO to od wielu lat strategiczny cel naszej astronomii - mówi.
Czytaj e-wydanie »