Chodzi o Adama S., pseudonim "Smoła". Jest on jednym z czterech oskarżonych w procesie o zabójstwo, które miało miejsce w Bydgoszczy 19 stycznia 1999 roku. Przy ulicy Wojska Polskiego przed siedzibą PZU Likwidacji Szkód został zastrzelony dyrektor placówki Piotr Karpowicz.
Przeczytaj także:Koniec procesu o zamordowanie Karpowicza. Dożywocie czy wolność?
Śledczy Prokuratury Apelacyjnej w Lublinie są przekonani, że to właśnie S. jest człowiekiem, który nacisnął spust. I to oni skierowali sprawę ponownie do Bydgoszczy, gdy w 2009 roku - w pierwszym procesie - uniewinniono głównych oskarżonych. Miał on być jednak tylko ostatnim ogniwem w łańcuszku osób, które przyczyniły się do śmierci Karpowicza.
W akcie oskarżenia zlecenie zabójstwa zarzuca się Tomaszowi G. - w 1999 roku biznesmenowi, właścicielowi salonu mercedesa w Brzozie Bydgoskiej. I to on, w opinii prokuratury miał następnie polecić znalezienie płatnego zabójcy Henrykowi L. gangsterowi znanemu w bydgoskim światku jako "Lewatywa".
Nowy proces ruszył pod koniec czerwca tego roku. Na dzisiejszej rozprawie ponownie zabrakło S. Nie było też Tomasza G., który w procesie zeznaje z wolnej stopy. Na usprawiedliwienie swojej nieobecności były diler samochodowy przysłał pismo, w którym wyjaśnia, że nie mógł przyjść ze względu na względy osobiste.
- Policja informuje, że oskarżony Adam S. przebywa na terenie Niemiec - mówi sędzia Małgorzata Lessnau-Sieradzka. - W związku z tym podjęliśmy już starania o wydanie Europejskiego Nakazu Aresztowania za nim.
Sędzia odrzuciła też wniosek obrońcy Andrzeja B., innego oskarżonego. Adwokat nalegał, by areszt zamienić na dozór policyjny.
- Doświadczenie z Adamem S. pokazuje, że tego typu kroki nie zdają egzaminu - sędzia odniosła się do wniosku mecenasa.
Kolejna rozprawa została wyznaczona na grudzień.
Więcej informacji z Bydgoszczy znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/bydgoszcz
Czytaj e-wydanie »