Jasiakiewicz został wybrany na to stanowisko w grudniu, po wygranych przez Platformę Obywatelską wyborach samorządowych. Pod koniec lata okazało się, że przewodnictwo w Radzie Miasta było środkiem, a nie celem. Były prezydent wystartował bowiem, wbrew woli partii, do walki o fotel senatora, jako kandydat niezależny. Platforma usunęła go za tę decyzję ze swoich szeregów.
Po wyborczej porażce Roman Jasiakiewicz może też stracić funkcję przewodniczącego rady. - Bo powinien szefować jej przedstawiciel partii, która ma większość - mówi jeden z rajców. - Dlatego jest już projekt uchwały w sprawie mianowania nowego.
Przeczytaj też: Lider ma być jeden: Bydgoszcz - mówi Roman Jasiakiewicz
A co na to Jakub Mikołajczak (PO), radny, który, choć długiego doświadczenia w radzie nie ma, jest wymieniany - nieoficjalnie - na giełdzie kandydat na nowego szefa rady. - To prawdopodobne, że dojdzie do zmian w prezydium, ale na razie nic mi o tym nie wiadomo.
Zdaniem posła Pawła Olszewskiego, klub radnych, zanim złoży projekt uchwały o odwołaniu przewodniczącego, musi bezwzględnie wystąpić do władz wojewódzkich partii o opinię. Jeszcze nie wystąpił. - Moim zdaniem pan Jasiakiewicz sam powinien ustąpić - dodaje.
- Nie został pan senatorem, nie jest też pan już w PO. Ustąpi pan? - pytamy przewodniczącego.
- Nie widzę związku pomiędzy jednym a drugim. Wygrałem poprzednie wybory głosami bydgoszczan - odpowiada Roman Jasiakiewicz.