https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć 2-letniej Wiktorii. Brak twardych dowodów na winę ojca?

mc
Sebastian Sz., oskarżony o pobicie swojej 2-letniej córeczki
Sebastian Sz., oskarżony o pobicie swojej 2-letniej córeczki Archiwum
Dzisiaj miał zapaść wyrok na Sebastiana Sz., oskarżonego o śmiertelne pobicie 2-letniej córeczki. Sędzia chce jeszcze wysłuchać opinii biegłych.

Dzisiaj w Sądzie Okręgowym w Bydgoszczy jako świadek zeznawał Tomasz Zwolenkiewicz, koordynator oddziału dziecięcego żnińskiego szpitala: - Nigdy nie wypowiadałem się w programie "Tomasz Lis na żywo". Najpewniej wykorzystano w nim jakieś moje archiwalne wypowiedzi.

Czytaj też: Łatwiej będzie ukarać, niż określić winę

W ten sposób ordynator odniósł się do pytania obrońcy Sebastiana Sz., ojca zmarłej w styczniu 2-letniej Wiktorii. Mężczyzna może spędzić za kratami nawet 12 lat za "uszkodzenie ciała dziecka, co skutkowało jego zgonem".

Adwokat sugerował, że Zwolenkiewicz użył w programie telewizyjnym sformułowania "dziecko było bite od narodzin". - Nigdy nie wyraziłem takiego sądu - uciął świadek.

Wiktoria zmarła w żnińskim szpitalu w nocy 25 stycznia tego roku. Sekcja zwłok jako przyczynę zgonu wskazała pourazowe przerwanie jelita i ciężkie zapalenie otrzewnej.

Więcej informacji ze Żnina i okolic znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/znin
W procesie zeznawali lekarze i pielęgniarki żnińskiej przychodni i szpitala. Zeznawali pracownicy ośrodka pomocy społecznej mający styczność z rodziną Wiktorii. Większość twierdziła, że wiedziała o przeszłości ojca dziewczynki.

Sebastian Sz. były już wcześniej karany za ciężkie pobicie syna. Przebywa w areszcie. Za narażenie Wiktorii na utratę życia może zostać skazana też Joanna M., matka.

- To trudna sprawa - przyznaje prokurator Anna Banaszak. - Ojciec nie przyznaje się do pobicia. Nie ma też twardego dowodu na jego winę w zeznaniach świadków.

Tymczasem oskarżyciel posiłkowy zauważa: - Dlaczego po sekcji nie wykonano badania treści jelitowej dziecka? Jego matka chorowała przecież na tzw. "jelitówkę". Być może dziecko się od niej zaraziło.

Na kolejnej rozprawie będzie zeznawała lekarka, która prowadziła sekcję zwłok Wiktorii. Tego samego dnia ma zapaść wyrok.

beta.pomorska.pl w zupełnie nowej odsłonie. Czekamy na opinie

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 4

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

A
Anonim
PRZECIEŻ TO REALNE ,ŻE PROKURATORZY CZEKAJA NA ŁAPÓWKĘ !!!
INACZEJ BYĆ NIE MOŻE..., NIE WAŻNE CZY MIAŁ WINĘ , CZY TEŻ NIE TEN SK... TO ONI WCIAŻ CZEKAJĄ ,ŻE WPADNIE IM KILKA SET..., DLATEGO TAK PRZECIĄGAJĄ SPRAWĘ , RZECZ JASNA!!!!
SPOŁECZNA BANDA W PL I JAK TU MOZNA ZYC?!!!!!!!!!!!!!!!!GDZIE SPRAWIEDLIWOSC ?????????? U NAS NIGDY JEJ NIE BEDZIE , BO WCIAZ JEST SZACHRAJSTWO , A CHODZI TYLKO O KASE I O NIC WIECEJ , LUDZIE I ICH PROBLEMY SIE NIE LICZA!!!!
a
antol
ale pourazowe nie znaczy ze tylko i wylacznie uderzenie...czy inny uraz nie moze byc?
L
Lara
Brak twardych dowodów a niewinność to dwie różne rzeczy. Dziecko zamrło w wyniku pourazowego pęknięcia jelita. POURAZOWE- chyba jasne to słowo
a
adela
poprostu w glowie sie nie miesci jak naglosniona zostala ta sprawa dlaczego osadzano ich nie majac dowodow?skoro nie jest sie pewnym tego jak bylo nie wydaje sie komus takiej opini proste..a jesli ci ludzie sa niewinni pomyslala pani prokurator i cala jej reszta nad tym?-nie sadze
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska