Tej przejażdżki autobusem MPK w Inowrocławiupani Ewelina na pewno długo nie zapomni. W kasie doładowała sobie elektroniczną portmonetkę. Od pani w okienku usłyszała, że aktualny stan jej konta wynosi 21,50 zł. Wsiadła do autobusu linii nr 12. Na czytniku zauważyła informację świadczącą o tym, że bilet skasowano. Pobrano jej z portmonetki 2,20 zł.
Przeczytaj też: Co się dzieje w bydgoskiej "Renomie"? "Kanar" nie chce pracy na akord
Do autobusu weszli kontrolerzy. - Pani kontrolerka, która sprawdzała mój bilet, stwierdziła, że go nie skasowałam. Choć sama przyznała, że na koncie mam 19 złotych i 30 groszy. Żadne tłumaczenia nie pomagały. Prosiłam, by sprawdziła mój bilet na innym kasowniku. Twierdziła, że jej sprzęt działa dobrze - opowiada pani Ewelina.
beta.pomorska.pl w zupełnie nowej odsłonie. Czekamy na opinie
Odmówiła przyjęcia mandatu. Spieszyła się do domu, więc dała swój dowód, by kontrolerka mogła wypisać wezwanie do zapłaty.Następnego dnia musiała zwolnić się z pracy, by wyjaśnić sprawę w MPK. Tam potwierdzono jej wersję wydarzeń. Mandat został anulowany. - Kierownik stwierdził, że jedyne co może zrobić, to mnie przeprosić i porozmawiać z panią kontroler - kończy swą opowieść pani Ewelina.
Okazuje się, że pani Ewelina nie jest wyjątkiem. Od czasu do czasu do MPK trafiają ludzie z podobnymi przypadkami.
Więcej informacji na ten temat w poniedziałkowej "Gazecie Pomorskiej" - wydanie inowrocławskie.
Najświeższe informacje z Inowrocławia znajdziesz na stronie www.pomorska.pl/inowroclaw
Czytaj e-wydanie »