Jest wiele argumentów na to, że odstrzał bobrów nie jest konieczny. Przyrodnicy opracowali wiele humanitarnych "metod rozwiązywania sytuacji konfliktowych" między bobrem a człowiekiem. Zostały one spisane w dokumencie, opublikowanym przez ministra środowiska. Jego stanowisko jest jasne: bóbr europejski musi podlegać ochronie ze względu na jego udział w tworzeniu siedlisk dogodnych dla wielu innych zwierząt i roślin oraz poprawę stosunków wodnych.
Przeczytaj również: Coraz więcej bobrów na Kujawach
Jak ocalić wierzbę?
Pani Gizela Kuta z Topolinka nad Wisłą w powiecie świeckim też nie życzy bobrom źle, ale załamała ręce, gdy po tygodniowym wyjeździe przeszła się po swoim terenie. Najpierw rzuciły się jej w oczy ścieżki wydeptane wokół stawu. Potem zobaczyła wierzbę. - Szok, w kilka dni bobry obrąbały 20-metrowe drzewo! Jeszcze dzień, dwa i runie do stawu - załamuje ręce kobieta.
Takie drzewo to 15 metrów kw. opału, trzeba na to wydać 1500 zł. - Jak wierzba wpadnie do wody, wszystko stracone - martwi się gospodyni. Na domiar złego, bobry zabrały się za kolejne drzewa, nawet za starą jabłoń. - Jak tak dalej pójdzie, zrąbią cały sad. Już zebrały wszystkie jabłka, szykują się do zimy - pani Gizela pokazuje nory, które bobry pobudowały wokół jej stawu.
W kilku miejscach podkopały się z łąki do dna, a wejścia do nor otuliły wiklinowymi czapami. - Żeby śniegu im nie nawiało - tłumaczy pani Kuta. Widać, że bobrze życie ją ciekawi: - Jakie one zęby muszą mieć, jaką siłę! I sprytne są, bo nigdy ich nie widziałam.
Niewykluczone, że wreszcie to nastąpi, bo domownicy zaczęli strzec swego drzewa. - Kręcimy się przy nim, znosimy gałęzie, które nam bobry odetną i myślimy, jak ocalić wierzbę? Przecież nie oddamy tyle opału! - zapewnia pani Gizela.
Otulcie drzewo siatką
Pień wierzby jest już owinięty grubą siatką, odporną na potężne zęby bobrów
(fot. Agnieszka Romanowicz)
- Jedyne wyjście: otulić drzewo stalową siatką i wystąpić do urzędu gminy o pozwolenie na wycinkę interwencyjną. Skoro nie ma szans na przeżycie, można drzewo ściąć - uważa Jarosław Pająkowski, dyrektor Zespołu Parków Krajobrazowych Chełmińskiego i Nadwiślańskiego.
Przeczytaj również: Za bobrami stoi prawo, więc - chodzą gdzie chcą
Kłopot w tym, że bobry tak podcięły wierzbę, że gdy runie, to do wody. Nie da się jej wyciągnąć ciężkim sprzętem, bo cały teren wokół stawu podszyty jest bobrzymi jamami - grząski, nogi się zapadają.
Może strażacy pomogą? - Gdyby wierzba miała spaść na dom albo na drogę, albo gdyby życie ludzkie było zagrożone. Ale w takim wypadku, nie za bardzo możemy - wyjaśnia Paweł Puchowski, rzecznik prasowy straży pożarnej w Świeciu.
- Jedyne wyjście: opleść ją liną, 50 m długą i naciągnąć ciągnikiem w tym kierunku, w którym ma się przewrócić - podpowiada Pająkowski.
Pani Gizela postara się wybrnąć z kłopotu, ale martwi się, że bobrów nad Wisłą będzie coraz więcej. - Część trzeba odstrzelić - uważa.
Nie ma zbytu na bobra
Podczas zagrożenia powodzią w 2009 r. wydano zgodę na odstrzał bobrów, wzdłuż wałów przeciwpowodziowych - bobry osłabiały norami.
Przeczytaj również: Wały przeciwpowodziowe podziurawione przez bobry, przecieka woda [zdjęcia]
- To zadanie zarezerwowane dla wytrawnych strzelców, tzw. bobrowników. Czuwają trzy noce, a bywa, że postrzelony bóbr ucieknie do wody i nie ma żadnego zysku - opowiada Pająkowski. - Nie ma też zbytu na bobra. Dawniej ludzie jedli go w poście, bo ma łuski na ogonie, szyli też czapki ze skóry bobra. Ale to historia, dlatego urzędnicy pracują nad programem migracji bobrów znad Wisły w Bory Tucholskie.
Czytaj e-wydanie »