- Jadę tam z telewizją i policją - informowała w sobotę Irena Janowska, prezes bydgoskiego Towarzystwa Pomocy Zwierzętom “Animals". - Aż boję się tego, co mogę tam zobaczyć.
- Policjanci znaleźli na miejscu martwego psa i 24 gołębie - poinformowała nadkom. Kamila Ogonowska z biura prasowego KWP w Bydgoszczy. - Od razu zabezpieczyli dowody.
Teraz śledczy przesłuchują świadków.
Przeczytaj również: Martwe i konające zwierzęta pod Sicienkiem [nowe informacje]
Jak się dowiedzieliśmy, w gospodarstwie jest ponad pół tysiąca ptaków. Część z nich należy do właścicielki posesji, która nie pokazywała się w domu od kilku tygodni a część do jej konkubenta. To on wezwał policję, bo, jak twierdzi, nie mógł już patrzeć na to co się dzieje.
- Zapytałam go, czy nie miał czym dokarmić ptactwa - opowiada Janowska. - Powiedział, że karmy ma aż nadto, ale cudzych ptaków dożywiał nie będzie. Jestem oburzona.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że dzień wcześniej, w piątek 4 listopada, zdechły tam 4 psy i na polecenie policji zostały przekazane weterynarzowi, aby ustalił przyczyny ich śmierci. Do wojewódzkiego lekarza weterynarii trafi również kilka ze znalezionych w gospodarstwie martwych gołębi.
- Chcemy wiedzieć, co tak naprawdę się stało - zastanawiała się Janowska.
Policja zapewnia, że zajmie się sprawą i ustali kto i dlaczego doprowadził do dramatycznej sytuacji. - Trwają poszukiwania właścicielki hodowli - informowała Kamila Ogonowska. - Zebrane materiały dowodowe pozwolą ustalić, kto dopuścił się tych zaniedbań.
Prezes "Animalsów" obiecała, że dołoży starań, aby więcej zwierząt już nie padło. - Zorganizujemy zbiórkę pieniędzy i kupimy karmę dla ptactwa i psów, które nadal tam przebywają - mówiła. - Z tego co wiem, zostało tam jeszcze ponad 150 gołębi. Mam nadzieję, że nic im już nie grozi.
Czytaj e-wydanie »