Cieszyliśmy się z ocieplania budynków i wymiany okien w budynkach, bo dzięki temu mieliśmy oszczędzać ciepło. Owszem, oszczędzamy, ale nie przekłada się to wprost na mniejsze wydatki z naszych portfeli. Dlaczego?
- Choć zmienia się zużycie ciepła, to wiele kosztów musi pozostać na stałym poziomie. Np. koszty utrzymania infrastruktury i urządzeń, odpowiedniego stanu zatrudnienia, konieczne dla zapewnienia bezpieczeństwa dostawy ciepła - wyjaśnia Marek Kondraciewicz prezes Miejskiego Zakładu Energetyki Cieplnej Wodociągów i Kanalizacji.
Jednak to nie koszty stałe są powodem podwyżki cen za ciepłą wodę i ogrzewanie.
- Przede wszystkim w lipcu podrożał gaz, który jest naszym podstawowym paliwem. Jego zakup stanowi prawie 65 proc. wszystkich kosztów w działalności ciepłowniczej spółki - wylicza prezes Kondraciewicz. - Pamiętać trzeba także o inflacji, która wyniosła 2,3 proc.
Nowe ceny ciepła obowiązują zostały zatwierdzone przez Urząd Regulacji Energetyki.
O ile wzrosną rachunki przeciętnej rodziny? To trudno przewidzieć. - Składa się na to wiele czynników, w tym głównie warunki pogodowe. W tym roku sezon grzewczy rozpoczął się dość późno. Mamy listopad, a wciąż jest ciepło. Uważam, że działania termomodernizacyjne podejmowane przez naszych odbiorców, mimo wzrostu cen jednostkowych spowodują, że mieszkańcy za ogrzewanie zapłacą mniej niż w roku ubiegłym - dodaje prezes.
Przyznaje jednak, że ostatnie wieści o spodziewanych podwyżkach cen gazu i paliw, optymizmem nie napawają.
Ostatnia podwyżka cen ciepła dostarczanego przez MZKECWiK weszła w życie w listopadzie ubiegłego roku. Wiosną ceny zostały obniżone, co nakazał Urząd Regulacji Energetyki, po spadku cen gazu.
Czytaj e-wydanie »