Wyrok na W. zapadł już we wrześniu ubiegłego roku. Skazany jednak nie stawił się miesiąc później - jak nakazywał wyrok sądu - w areszcie.
- Z moich informacji wynikało, że W. wyjechał za granicę - mówi Elżbieta Dyks, matka Jarka skatowanego na bydgoskich Wyżynach. - Przypuszczalnie ukrywał się w Wielkiej Brytanii.
Pięciu na jednego
W. zdecydował się w końcu sam zgłosić do odbycia kary.
Przeczytaj także:Wyrok w sprawie brutalnego pobicia Jarka Dyksa, strony są niezadowolone [szczegóły]
- Do aresztu śledczego przyszedł 9 listopada - potwierdza Włodzimierz Hilla, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Bydgoszczy.
Jarosław Dyks został pobity w 2006 roku. Trafił do szpitala z poważnymi obrażeniami głowy. Został bestialsko skopany, a agresorzy "petowali", czyli przyciskali głowę Jarka butami do ziemi. W procesie , który zakończył się w ubiegłym roku, skazano wszystkich pięciu uczestników napadu.
Najwyższą karę pięciu lat więzienia dostał Michał Sz. Po ogłoszeniu wyroku ukrywał się w niemieckim Brunszwiku. Bydgoski Sąd Okręgowy wydał na niego europejski nakaz aresztowania. W dużej mierze była to zasługa Elżbiety Dyks, która sama poinformowała policję o tym, gdzie może się ukrywać skazaniec.
- Nie mogłam się pogodzić z tym, że człowiek, który wyrządzi tak wielką krzywdę mojemu synowi, pozostaje na wolności - opowiada matka Jarka.
Michała Sz. udało się zatrzymać dopiero latem tego roku. Pozostali sprawcy usłyszeli następujące wyroki - Łukasz W. - 4 lata więzienia, Dawid K. - 2,5 roku. Michał S. i Daniel G dostali kary w zawieszeniu.
Z trójki głównych sprawców pobicia tylko Dawid K. stawił się terminowo w areszcie.
Wśród katów Jarka był również Jakub S. W 2006 roku liczył 17 lat, dlatego nie został skazany razem z innymi. Z tych doświadczeń nie wyniósł jednak nauki. W ubiegłym roku był jednym z ośmiu agresorów, którzy na bydgoskim Wzgórzu Wolności napadli na Marcina W. Chłopak broniąc się ranił śmiertelnie nożem Jakuba O. A Jakuba S. ostrze trafiło w plecy. Trwa proces w tej sprawie.
Tymczasem Jarosław Dyks do dzisiaj jest przykuty do łóżka. Wymaga ciągłej opieki, sam nie może się poruszać. - Rehabilitacja Jarka jest bardzo kosztowna - dodaje pani Elżbieta. - Przez te wszystkie lata wydaliśmy na leczenie już blisko pół miliona zł.
W zbieraniu pieniędzy na rehabilitację pomagają uczniowie Zespołu Szkół nr 27 w Bydgoszczy. 1 grudnia szkole odbędzie się koncert charytatywny na ten cel.
Czytaj e-wydanie »