- Czy to możliwe, by Pierwszy Obywatel Brodnicy dla marnych paru groszy popełnił fałszerstwo? Dlaczego zaraz po wygraniu wyborów zwolnił urzędniczkę, która pierwsza wpadła na trop tej sprawy - zastanawiał się autor.
Po dwóch tygodniach od ukazania się tekstu - temat powrócił wczoraj, na sesji brodnickich rajców. - W połowie listopada ukazały się artykuły w "Gazecie Pomorskiej" i "Czasie Brodnicy" nt. zdarzeń, które miały miejsce w przeszłości, a które miałyby zaistnieć w naszym urzędzie miejskim - mówił Zygmunt Rawski podczas sesji, w imieniu radnych Platformy Obywatelskiej.
- Również radio PiK poświęciło temu tematowi czas na antenie. Brodnica zadrżała, fora internetowe również. My też spotykamy się z mieszkańcami, którzy pytają nas o to, ale nam trudno wypowiadać się na temat, który znany jest nam tylko z mediów. Chcielibyśmy żeby pan burmistrz odniósł się do tej sprawy, tutaj, dziś, podczas sesji rady, by wyjaśnić wszystko mieszkańcom.
Przeczytaj także: Burmistrzu! Rachunek...
Odzew burmistrza był bardzo krótki. - Szanowni państwo ja już oświadczenia w mediach w tej sprawie składałem - mówił Jarosław Radacz. - Tak samo jak pan tak i ja dowiedziałem się z mediów. Ja nie mam w tej sprawie nic więcej do powiedzenia. Wszystko, co miałem do powiedzenia w tej sprawie - powiedziałem.
Temat został ucięty. Radni nie mieli więcej pytań.
Czytaj e-wydanie »