Co piąty z nas boi się, że potem samemu można mieć kłopoty, jeśli będzie interweniował w związku ze stosowaniem przemocy w rodzinie, a 17 proc., że można jeszcze bardziej zaszkodzić osobie pokrzywdzonej. Badanie przeprowadzono w listopadzie wśród półtora tysiąca Polaków.
Przeczytaj także:Ojciec skatował swojego dwumiesięcznego synka. Jest zarzut
Wstrząsające statystyki
43 proc. ankietowanych w badaniu uważa, że w sprawie przemocy w rodzinie należy interweniować dopiero, gdy pokrzywdzona osoba sama o to poprosi. Co piąty Polak jest zdania, że "kłótnie, rękoczyny i wyzwiska zdarzają się w niemal każdym domu i nie ma co robić z tego problemu". Jednocześnie prawie połowa z nas (43 proc.) zna rodzinę w której stosuje się przemoc psychiczną, 38 proc. zna przynajmniej jedną, gdzie występuje przemoc fizyczna. Co trzeci Polak (38 proc.) przyznał, że był kiedykolwiek ofiarą przemocy psychicznej, co czwarty (26 proc.) - że był ofiarą przemocy fizycznej, a 5 proc. respondentów przyznało, że doświadczyli przemocy seksualnej. Ponadto, według 12 proc. badanych stosowanie kar cielesnych pomaga w wychowaniu dzieci.
Społeczna znieczulica
Skąd bierze się wśród nas swoista znieczulica społeczna wobec problemu stosowania przemocy w rodzinie?
To pewnego rodzaju paradoks, że duży odsetek Polaków wyrażą obojętność wobec stosowania przemocy w rodzinie, bo tymczasem aż co trzeci badany przyznał, że był ofiarą przemocy psychicznej, co czwarty był ofiarą przemocy fizycznej, a 5 proc. ankietowanych przyznało, że doświadczyli przemocy seksualnej.
W Bydgoszczy tylko w listopadzie policja 40 razy interweniowała w związku z przypadkami przemocy w rodzinie. Jednym z takich przypadków była interwencja z 12 listopada, gdzie po godzinie 3 w nocy doszło do awantury pary żyjącej w konkubinacie. Mężczyzna jak i kobieta byli nietrzeźwi a w trakcie awantury w mieszkaniu było z nimi 3 i 9-letnie dziecko, które trafiły pod opiekę rodziny. Do podobnego zdarzenia doszło także 20 listopada w Fordonie, gdzie po godzinie 20 mężczyzna bił swoją żonę. Sprawca uciekł jednak przed przybyciem policji.
Okiem psychologa
- Te dane są przerażające - mówi dr Anna Ratajska z Instytutu Psychologii Uniwersytetu Kazimierza Wielkiego w Bydgoszczy.
- Trzeba zadać sobie pytanie, czy ludzie, którzy uważają, że bicie dzieci pomaga w ich wychowaniu znają jakieś alternatywne, skuteczne metody wychowawcze? Na pewno w naszym kraju zawodzi edukacja. Wielu z dorosłych Polaków nie miało okazji nauczyć się, jak powinno wychowywać się dzieci. Niestety,często nie zastanawiamy się nad tym, co i w jaki sposób chcemy osiągnąć w procesie wychowania. Wiele osób uważna też, że wychowywania nie trzeba się uczyć, że to umiejętność "dana" nam odgórnie. Tymczasem powinno to być świadome oddziaływanie - tłumaczy dr Ratajska.
Bydgoska psycholog zwraca również uwagę, że nie podejmując interwencji wobec stosowania przemocy fizycznej(tak, jak 38 proc. ankietowanych), sami tym samym popełniamy przestępstwo.
- Czemu tak wielu z nas pozostaje obojętnymi, gdy w jakiejś rodzinie dochodzi do przemocy? Zapewne boimy się, że interweniując sami możemy zostać nią dotknięci. Jednocześnie wiele osób było bitych w dzieciństwie i obiecywało sobie, że w przyszłości nie będą takimi rodzicami. Tymczasem niestety rzadko kiedy tak jest. W takiej sytuacji zachowują się w jedyny dostępny sobie sposób, czyli agresywnie. Brakuje nam w Polsce odpowiedniej edukacji, przez co nie znamy alternatywnych metod wychowawczych. - tłumaczy dr. Ratajska.
Czytaj e-wydanie »