Próba wywrócenia programu sesji
Sesję po rz pierwszy prowadziła Bożena Kalota, nowa przewodnicząca rady
Program nakreślony pokrótce na sesji przez Mariana Tołodzieckiego tuż po ślubowaniu wymaga współpracy z radą. To może być trudne w sytuacji, gdy po rezygnacji przez niego z mandatu radnego rada liczy 14 osób, a opozycja i koalicja mają dokładnie tyle samo mandatów.
Zanim nadszedł moment ślubowania, radni którzy nie byli na sesji 30 grudnia, usiłowali nie dopuścić do realizacji programu posiedzenia.
Radna Beata Belter od pierwszych chwil domagała się, by sesję prowadziła wiceprzewodnicząca Katarzyna Błaszczyk, a nie nowa przewodniczą Bożena Kalota.
- Pani nie jest radną, ani przewodniczącą - mówiła do Kaloty i konsekwentnie zwracała się do nie "pani prowadząca".
Na czele nieszawskiej rady miejskiej stanęła kobieta
Próbowała obrażać nie tylko przewodniczącą rady, ale też mec. Aleksandrę Rutecką, nową prawniczkę samorządu.
Próba przepychanek szybko została przez obie panie (przewodniczącą i radcę prawnego) opanowana i obrady potoczyły się według ustalonego programu, choć radnych czekało kilka niespodzianek.
Celowe działanie czy niefrasobliwość?
Jedną z nich było to, że - niektórzy radni dostali inne projekty uchwał o wynagrodzeniu burmistrza niż pozostali. Wyszło na jaw, że takie dokumenty wyszły z magistratu, a zawiniła pracownica. Dlaczego to zrobiła - nie wiadomo. Do wydrukowania właściwych projektów ruszyła wiceprzewodnicząca rady i p.o. burmistrza Kazimierz Tułodziecki. Pracownica nie ruszyła się z miejsca. Szybko podczas sesji radni dostali właściwe projekty.
Radnej Belter nie podobał się jeden z projektów, niewyraźnie wydrukowany. To też stało się okazją do zarzutów o źle przygotowanej sesji. Okazało się, że to wynik niesprawnej kserokopiarki. Burmistrz rzucił uwagę, że trzeba będzie pomyśleć o nowym wydatku. Radna Belter natychmiast zawyrokowała, że kserokopiarke można kupić za pieniądze... nowej prawniczki, bo zdaniem radnej pani mecenas nie zna się na prawie.
Będzie raport dla premiera
Kazimierz Tułodziecki, pełniący obowiązki burmistrza przez ostatnie tygodnie omówił ważniejsze problemy miasta
Radni wysłuchali wystąpienia Kazimierza Tułodzieckiego, powołanego przez premiera do pełnienia obowiązków burmistrza przez ostatnie niespełna 3 miesiące. Powtórzył on swoją diagnozę problemów miasta: zła gospodarka, fatalna, niefachowa administracja samorządowa, nie trafione decyzje, systematyczne od lat zadłużanie miasta, także na zadania nie należące do tego szczebla samorządu. Zaciągnięte przez ostatnie lata kredyty Nieszawa będzie spłacać do 2033 roku.
Tułodziecki stwierdził wiele nieprawidłowości, którymi - jego zdaniem -powinny zająć się odpowiednie służby i instytucje.
- Jestem zobowiązany złożyć premierowi szczegółowy raport, a jako pracownik służby publicznej mam obowiązek powiadomić odpowiednie instytucje o stwierdzonych nieprawidłowościach - powiedział.
Ujawnił, że podczas pełnienia swoich obowiązków w Nieszawie był nękany telefonami z pogróżkami, znieważano go wprost, pisano donosy i anonimy do wojewody i premiera.
Dodał, że w ciągu kilku tygodni udało mu się załatwić dla miasta 250 tys. złotych z Ministerstwa Finansów, dzięki czemu miasto jakoś funkcjonowało do końca roku 2011, były pieniądze na wynagrodzenia i uregulowanie zobowiązań w ZUS i Urzędzie Skarbowym.
Magistrat w niemocy
Gratulacje burmistrzowi Marianowi Tołodzieckiemu składa Mariusz Lipigórski, jego konkurent w wyborach
Ujawnił też, że magistrat praktycznie nie pracuje. - Nie dyskutuje na temat zwolnień lekarskich, nie chcę i nie mam prawa ich podważać, ale dziwię się, że nagle rozchorowało się pół urzędu - powiedział nam. Taką samą refleksją dzielił się na sesji.
Zachorował inspektor d.s.ochrony środowiska (były zastępca burmistrza), osoba zastępująca zwolnioną na poprzedniej sesji skarbniczkę (od miesięcy przebywającą na zwolnieniu), kierownik zakładu gospodarki komunalnej, kierowniczka biura promocji miasta.
Osoba zastępująca skarbniczkę nie przygotowała dokumentów, które pozwoliły wypłacić pensje nauczycielom. Do czwartku ich jeszcze nie mieli. Przez kilka godzin gorączkowo wspólnie z bankiem poszukiwano rozwiązania tej sytuacji (chodziło o wzory podpisów upoważnionych osób) i ostatecznie problem został rozwiązany.
Tymczasem w mieście od kilku dni kolportowano informację, że to radni nie podjęli stosownej uchwały i dlatego nie ma pieniędzy dla nauczycieli. Tymczasem rada podjęła taką uchwałę już 30 grudnia. Zawiniła osoba zastępująca skarbniczkę.
Podziękowano Kazimierzowi Tułodzieckiemu kwiatami za jego pracę, on zaś obiecał swoją pomoc, jeśli będzie potrzebna.
Ale i w tej części sesji doszło do niewielkiego zgrzytu. Wystąpienie p.o. burmistrza usiłowała przerwać radna Małgorzata Komorowska słowami: - Panu już dziękujemy. Wywołało to oburzenie także części radnych opozycyjnych.
Na sesji ślubowania były dwa. Przed burmistrzem złożyła ślubowanie Maria Bartoszko, nowa radna, nieobecna na sesji 30 grudnia, gdy takie ślubowanie złożyła Bożena Kalota. Obie panie weszły w skład rady w wyniku wyborów uzupełniających, które odbyły się 18 grudnia.
- To dla mnie dzień żałoby - oświadczyła radna Beata Belter przed ślubowaniem burmistrza Mariana Tołodzieckiego i niewykluczone, że w związku z tym jej czarny ubiór też miał znaczenie symboliczne.
Jolanta Rembowska, przewodniczącą Miejskiej Komisji Wyborczej, wręczyła zaświadczenie o wyborze z Marianowi Tołodzieckiemu, po czym nowy burmistrz złożył ślubowanie.
Natychmiast po tym ślubowaniu radna Beata Belter jako jedyna opuściła salę. Pozostali radni złożyli nowemu szefowi administracji samorządowej gratulacje, a jednym z pierwszych był jego konkurent w wyborach - Mariusz Lipigórski.
Już wcześniej, gdy w wyborach tajnych głosowano za wynagrodzeniem nowego burmistrza, zachwiała się nieco granica podziału w radzie. Wynik głosowania pokazał, że zwolenników burmistrza wsparła jedna osoba z opozycji.
Wynagrodzenie burmistrza ustalono na takim samym poziomie, jakie miał burmistrz Andrzej Nawrocki po tym, gdy rada mu je obniżyła.
Nowi ludzie do pokonania starych problemów
Nowa radna Maria Bartoszko
Burmistrz Marian Tołodziecki zapowiedział, że będzie konsekwentnie wyprowadzał miasto z zapaści. i stworzy nowocześnie funkcjonujący magistrat, który powinien podołać wyzwaniom.
- Mam może niewielkie doświadczenie samorządowe, ale spore w kierowaniu zasobami ludzkimi - powiedział Marian Tołodziecki. Podkreślił też, że wiele osób odbiera go jako osobę łagodną i spokojną. On sam zaś widzi się jako osobę bardzo konsekwentną. Zapowiedział, że nie zabraknie mu konsekwencji w pracy dla dobra Nieszawy.
Na sesji burmistrz nie zdradzał swoich planów kadrowych. Po sesji w obecności pracowników powiedział, że kto dobrze pracował, nie musi obawiać się o to, czy nadal będzie pracować w magistracie.
Ale zmiany będą. Jak dowiedziała się "Pomorska" w tym tygodniu pojawią się tu nowe twarze na kluczowych dla miasta stanowiskach. Będą wśród nich osoby spoza Nieszawy.
