W procesie wciąż nie ma przełomu. Tymczasem o publikacji wyroku na Sebastiana Sz. i Joannę M., matkę zmarłej dziewczynki, mówiło się już w grudniu ubiegłego roku. Wczoraj sprawa została po raz kolejny odroczona. Tym razem do 10 lutego.
Czytaj: Śmierć 2-letniej Wiktorii. Brak twardych dowodów na winę ojca?,/b>
Przypomnijmy, że Wiktoria zmarła pod koniec stycznia 2011 roku. Jej życia nie zdołali uratować lekarze pogotowia, którzy przyjechali do mieszkania w Żninie na wezwanie zaniepokojonej matki. Dziewczynka w chwili śmierci miała na ciele liczne siniaki, a bezpośrednią przyczyną zgonu było pourazowe zapalenie otrzewnej.
Podejrzenia od razu padły na ojca Wiktorii. Mężczyzna już wcześniej był skazany za skatowanie swojego kilkuletniego syna z poprzedniego związku. Proces rozpoczął się we wrześniu ubiegłego roku, a wśród świadków, którzy w nim zeznawali, byli między innymi lekarze ze żnińskiej przychodni, sąsiedzi Joanny i Sebastiana, a także członkowie rodzin.
- Wbrew pozorom sprawa nie jest łatwa - mówi prokurator Anna Banaszak. - A to dlatego, że żaden ze świadków nie złożył zeznań obciążających bezpośrednio ojca zmarłej Wiktorii.
Pod koniec grudnia sędzia powołał nowy zespół biegłych. Tym razem z Uniwerstytetu Medycznego w Poznaniu. Są wśród nich: genetyk, hematolog, chirurg jelit i pediatra.
Czytaj: Śmierć i Wiktoria. Sebastian jednak bił. Łatwiej będzie ukarać, niż określić winę
- Uznałem, że konieczna jest nowa ekspertyza biegłych z dziedziny medycyny, bo dotychczasowe ustalenia nie dają jednoznacznej odpowiedzi, co do okoliczności śmierci Wiktorii - mówił sędzia Andrzej Rumiński.
W ten sposób odniósł się m.in. do wyjaśnień Jolanty Przygońskiej, lekarki która przeprowadziła sekcję zwłok dziewczynki. Nowi biegli mają określić, czy Wiktoria chorowała na zespół Ehlersa-Danlosa. Niekiedy ta choroba może prowadzić do samoistnego uszkodzenia jelit.
Czytaj e-wydanie »