Że wbrew powszechnemu mniemaniu nie jest to chwilowa zniżka nastroju, dopadająca nas gdy za oknem, tak jak dziś, leje i wieje, autobus ucieknie sprzed nosa, wiatr złamie parasol, a przejeżdżające zbyt szybko auto ochlapie cię błotkiem (autentyczne!)
Przeczytaj też: Jesienna depresja - czy was też ogarnia?
Z depresją ciężko żyć. W dzisiejszym papierowym wydaniu "Gazety Pomorskiej" lekarz pociesza, że każdą depresję można wyleczyć, a podstawą są leki. I tu jest problem! Kilka dni temu do redakcji we Włocławku przyszła kobieta w średnim wieku. Pokazała mi receptę na leki psychotropowe i uspokajające, które bierze od pewnego czasu. Leki zniknęły z listy refundacyjnej! - Jestem bez pracy, na zasiłku, liczę każdą złotówkę - mówiła. - Nie mogę przestać brać leku, bo wiem, że to może być dla mnie groźne. Na pomoc społeczną nie liczę, bo są biedniejsi ode mnie. Nie stać mnie na prywatną wizytę u specjalisty, ani na żadną dostępną terapię. Jak tak dalej żyć, kiedy nie chce się żyć? - zapytała ze łzami w oczach.
Przeczytaj także: Bociany w Osielsku - czy wiosna już blisko?
Wygadać się przed bliskimi, szukać aktywności wśród ludzi, nie zamykać się w sobie ze swoimi lękami - radzą lekarze. Czy fora w internecie to też forma "wygadania się", ucieczka od samotności? Internautka z podwłocławskiej miejscowości, którą poznałam w rozmowie telefonicznej rok temu, buszuje w sieci nocami. Najchętniej, jak przyznaje, wchodzi na fora psychologiczne, gdzie ludzie często piszą o swoich problemach. Wielu z nich cierpi właśnie na depresję. W sieci, w anonimowym środowisku, szukają odpowiedzi na pytanie jak żyć, kiedy nie chce się żyć.
Rok temu pani Kasia (bardzo dba o swoją anonimowość, więc podaję tylko imię) przeczytała na forum internetowym niepokojący wpis. Pochodził od osoby, która miała dość życia. Z pomocą policji udało się ją uratować. Teraz historia powtórzyła się. Pani Kasia nie czuje się jednak bohaterką. Cały czas woli pozostać anonimowa. Mam nadzieję, że ta pomocna dłoń, którą - symbolicznie - wyciąga ku tym najbardziej zdesperowanym - da jej samej rozwiązanie własnych problemów.
Internautka z gminy Wielgie uratowała życie forumowiczki z Krakowa
Tym wszystkim, którzy mają wrażliwe dusze i - szczególnie o tej porze roku - niespecjalnie "dyszą optymizmem" polecam jakieś małe radości. Takie na miarę własnych możliwości. Jakkolwiek banalnie by to nie zabrzmiało, niech będzie to kubek gorącej herbaty z miodem i imbirem. Albo plasterki cytryny posypane cukrem. Ziarenka migdałów, pestki słonecznika. Dobra biografia, na przykład Marka Niedźwieckiego o tym, że nie ma życia pozaradiowego, wypożyczona z biblioteki, czy film jak plaster miodu na znękaną lękami duszę - niemy, czarnobiały ale wzruszający "Artysta". Można się wypłakać! Albo film "Mój tydzień z Marylin" (Monroe też miała depresję, którą próbowała maskować piciem i nadmiarem leków) z piękną muzyką Conrada Pope w wykonaniu Lang Langa...
A przede wszystkim... Oby do wiosny! Słońce to dobry antydepresant. I tani! A czytającym felieton o dwunastej w południe dedykuję Marka Grechuty niezapomnianą piosenkę "Wiosna, wiosna, wiosna ach to ty!"
Czytaj e-wydanie »