https://pomorska.pl
reklama
MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Około stu rolników prowadzi strajk okupacyjny w Urzędzie Wojewódzkim

LT
Jarosław Pruss
Już około stu rolników strajkuje w sali sesyjnej Kujawsko-Pomorskiego Urzędu Wojewódzkiego. Twierdzą, że to strajk okupacyjny. Chcą protestować do skutku.

- To nasza odpowiedź na tragiczną sytuację na polskiej wsi - mówi Antoni Kuś, rolnik z Rojewa, współorganizator protestu. - Spotkaliśmy się z panią wojewodą Ewą Mes, żeby po obchodach 31 rocznicy strajku chłopskiego, porozmawiać o naszych problemach. A ona wyszła z sali. No to zaczęliśmy strajkować w sali sesyjnej. Urzędnicy się z nas podśmiewają, ale co tam!

Przeczytaj także:Rolnicy blokowali krajową "jedynkę" [zdjęcia]

- Przelała się czara goryczy - mówi Janusz Walczak, szef NSZZ Rolników Indywidualnych "Solidarność" w województwie kujawsko-pomorskim, który przyznaje, że strajk w bydgoskim urzędzie był zaplanowany tak samo jak protest na drodze w Zbrachlinie. - Naszych postulatów z ubiegłego roku nie spełniono. Od przedstawicieli rządu dostaliśmy odpowiedź na osiemnaście stron, ale nic z nich nie wynika. A doszły nowe problemy, na przykład: zmniejszenie dopłat dla gospodarzy, wydłużenie wieku emerytalnego. To jest trzepanie kieszeni rolników!

Wojciech Mojzesowicz, gospodarz z Gogolinka (gm. Koronowo), były minister rolnictwa i poseł twierdzi, że wziął udział w bydgoskim proteście, bo na polskiej wsi "robi się coraz większy bałagan". - A rolnicy, którzy ponieśli straty zimą nie mają czym siać - dodał. - Nie planowaliśmy strajku. Chcieliśmy rozmawiać o problemach z panią wojewodą, ale ona wyszła. Postanowiliśmy na nią poczekać.
- Jestem ze wsi, z gospodarstwa i znam problemy rolników - powiedziała wojewoda Ewa Mes. - Komisje będą szacować straty na polach. Chętnie rozmawiam z gospodarzami, ale nie mogę być do ich dyspozycji przez cały czas. Szkoda, że grupa rolników wykorzystuje tak piękną rocznicę strajku chłopskiego do budowy własnego wizerunku.

- To paranoja, że były minister robi strajk - dodał Marek Sawicki, minister rolnictwa. - W obronie czego? Gospodarstw wielkoobszarowych? Zabrakło mu Sejmu? Z ciekawością będę obserwował rozwój wydarzeń w Bydgoszczy.

- Minister Sawicki wypadł już z gospodarstwa, ale ja nadal jestem rolnikiem - bronił się Mojzesowicz. - Protest to nie kampania wyborcza. Nie uprawiam polityki, ale rolę. A klęsk i problemów w rolnictwie nie wymyśliłem!

- Właśnie podjęliśmy decyzję, że to strajk okupacyjny - dodał Antoni Kuś około godz. 18, po kolejnej rozmowie z Ewą Mes. - Pani wojewoda pojechała do domu i zostawiła nas tutaj.

Czytaj e-wydanie »

Komentarze 2

Komentowanie zostało tymczasowo wyłączone.

Podaj powód zgłoszenia

r
rolnik z borów
ja mam strajkowac dlaczego.dostałem smsa z taka informacja.ronik rolnikowi to konkurent czemu mam strajkowac zatych co nabrali kredytów prowów na chama-trzeba z umiarem. ataki co ma 1000 500 ha ma wciaz mało i patrzy zeby te małe do 50 ha strajkowali. a tak wogule to rolnik to głupi jest bo maja po 15 ha acigniki to ze 200 km- niech sobie protestuja bezemnie
K
Krzysztof
Byłem na dzisiejszej uroczystości, ale nie spodobało mi sie to, ze koledzy rolnicy sprzeczali sie, kto był pierwszy na strajku w 1981 r. w gmachu ZSL-u na Dworcowej w Bydgoszczy. Bez jedności nic nie wywalczymy. Góra to wykorzysta. Niestety...Chociaz nie jestem już rolnikiem, ale popieram zdecydowanie postulaty gospodarzy. Nie jest dobrze na wsi tak jak to się wydaje wielu rządzącym i niektórym mediom
Wróć na pomorska.pl Gazeta Pomorska