- Oderwały się kawałki dachu. Tragedia wisi w powietrzu - mówił Ryszard Wyrwicki z Grudziądza. Sprawę zgłosił nam w czwartek (29 marca).
Jego zdaniem szczególnie groźnie jest wówczas, gdy mocno wieje. Tak było w środę wieczorem i w nocy ze środy na czwartek.
- Na znajdujący się obok budynku chodnik spadły dość duże kawałki papy. Gdyby ktoś akurat był na dole, to by mocno oberwał - twierdzi Wyrwicki.
Poprosił o zabezpieczenie budynku oraz naprawienie dziurawej siatki, która odgradza najbardziej niebezpieczny fragment traktu.
Reporterzy o interwencję poprosili pracowników Miejskiego Przedsiębiorstwa Gospodarki Nieruchomościami. Ci zaś zareagowali błyskawicznie. Zapowiedzieli, że jeszcze w czwartek teren zostanie posprzątany, a płot z siatki naprawiony. W piątek robotnicy mieli kontynuować zabezpieczanie budynku. I tak się stało.
"Sprawie" obiecali się również przyjrzeć pracownicy Powiatowego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego. - Wyślemy kogoś na miejsce - zapewnił nas wczoraj Marian Pepliński.
Diabeł tkwi w... formalnościach
Zniszczony budynek znajduje się w samym centrum miasta, przy ulicy Toruńskiej 16. Od dawna grozi zawalaniem. Najbardziej uszkodzona ściana stoi przy dość wąskim przesmyku, z którego korzystają lokatorzy pobliskich kamienic i przechodnie. Do szkoły chodzą tędy także uczniowie Gimnazjum nr 6.
Rudera jest przeznaczona do rozbiórki. - Wiele razy rozmawiałem na ten temat z przedstawicielami administracji. Zapowiadali, że budynek przestanie istnieć. Jakoś nie przestał - denerwował się pan Wyrwicki.
Prezes MPGN poinformował, że zniszczony budynek należy do wspólnoty mieszkaniowej. Ma ona pozwolenie na rozbiórkę i potrzebną do tego dokumentację. Mimo to cały czas prace nie mogą się rozpocząć.
Dlaczego? Bo trwa prostowanie udziałów w tej nieruchomości. Od trzech lat. - Rozbiórka będzie mogła zostać zlecona po zakończeniu tego procesu - wyjaśnił Zenon Różycki, prezes miejskiej spółki.
Czytaj e-wydanie »